Na jednym z portali społecznościowych zostałem nominowany do wzięcia udziału w mądrej zabawie – dziękuję, Halinko! Na przekór selfikowej rzeczywistości, w której obrazy zdają się zastępować słowa, przez siedem kolejnych dni mam prezentować wiersz – codziennie inny. Do tego, zgodnie z zasadami, powinienem wytypować kolejną osobę, by łańcuch poezji trwał dalej i nie urwał się w gąszczu postów o codzienności. Wyzwanie przyjąłem, bo pomysł to przedni, choć nie wiem, jak długo wytrzymam – rytuał codziennego sięgania po poezję to nie lada próba w świecie szybkich treści i przelotnych wrażeń. A co do nominacji? Nikogo typować nie zamierzam. Jeśli wiersz ma trafić, to niech trafi do tych, którzy sami po niego sięgną.
Dzień piąty – sukces! Wytrwałem. Podobnie jak bohaterka dzisiejszego wpisu, która swoją siłą i cichą determinacją potrafiła przetrwać w świecie, gdzie słowa ważą więcej niż kamienie. Piękna mądrością, precyzją myśli i prostotą słów, które brzmią tak oczywiście, a jednak skrywają głębię, jaką niewielu potrafi dostrzec. Polka, laureatka Nagrody Nobla, oklaskiwana na salonach świata, a mimo to wciąż zbyt często niedoceniana tam, gdzie jej korzenie sięgają najgłębiej. Paradoks gorzki, ale prawdziwy – prorok rzadko bywa honorowany we własnym kraju.
Żyjemy w systemie zamkniętym, jak w szkatułce wypełnionej powietrzem, które nie zna granic czasu. Oddychamy tym samym tlenem, który koił upalne oddechy dinozaurów. Pijemy wodę, która była świadkiem narodzin kontynentów, drążyła skały, odbijała pierwsze promienie słońca na powierzchni młodej Ziemi. Jakże straszliwa to ujma dla tych, którzy poezję traktują jak zbytek, fanaberię, zbędną ozdobę!
Kamień – symbol trwałości – milczy od zawsze. Nie pyta, nie odpowiada, nie zaprasza nikogo do swojego wnętrza. Jest jak my, zamknięci w swoich przekonaniach, w świecie, który zbudowaliśmy, by chronić się przed tym, co niewygodne, co wymaga refleksji, co zmusza do myślenia.
Początek i koniec – narodziny i śmierć – to jedyne pewniki, jakie mamy. Jak amen w pacierzu. Ale to, co naprawdę nas definiuje, co odróżnia jedno życie od drugiego, to jakość tego, co pomiędzy. To słowa, które wybieramy, myśli, które kształtują nasze dni, i odwaga, by patrzeć głębiej, poza powierzchnię.
Być może właśnie poezja jest tym, co pozwala nam dostrzec sens w drobiazgach. W ciszy kamienia. W jednej molekule powietrza, która kiedyś należała do dinozaura, a dziś wypełnia nasze płuca. Może to ona jest mostem – między początkiem a końcem, między tym, co było, a tym, co po nas zostanie.
Wisława Szymborska (1923 – 2012) Pogrzeb
„tak nagle, kto by się tego spodziewał”
„nerwy i papierosy, ostrzegałem go”
„jako tako, dziękuję”
„rozpakuj te kwiatki”
„brat też poszedł na serce, to pewnie rodzinne”
„z tą brodą to bym pana nigdy nie poznała”
„sam sobie winien, zawsze się w coś mieszał”
„miał przemawiać ten nowy, jakoś go nie widzę”
„Kazek w Warszawie, Tadek za granicą”
„ty jedna byłaś mądra, że wzięłaś parasol”
„cóż z tego, że był najzdolniejszy z nich”
„pokój przechodni, Baśka się nie zgodzi”
„owszem, miał rację, ale to jeszcze nie powód”
„z lakierowaniem drzwiczek, zgadnij ile”
„dwa żółtka, łyżka cukru”
„nie jego sprawa, po co mu to było”
„same niebieskie i tylko małe numery”
„pięć razy, nigdy żadnej odpowiedzi”
„niech ci będzie, że mogłem, ale i ty mogłeś”
„dobrze, że chociaż ona miała tę posadkę”
„no, nie wiem, chyba krewni”
„ksiądz istny Belmondo”
„nie byłam jeszcze w tej części cmentarza”
„śnił mi się tydzień temu, coś mnie tknęło”
„niebrzydka ta córeczka”
„wszystkich nas to czeka”
„złóżcie wdowie ode mnie, muszę zdążyć na”
„a jednak po łacinie brzmiało uroczyściej” „było, minęło”
„do widzenia pani”
„może by gdzieś na piwo”
„zadzwoń, pogadamy”
„czwórką albo dwunastką”
„ja tędy”
„my tam”
Fragment użytej grafiki jest autorstwa Zdzisława Beksińskiego.
Pochodzi najprawdopodobniej ze zbiorów Muzeum Historycznego w Sanoku.