Wieczór filmowy

Napiszę jasno i przejrzyście: nie należę do fanów ruchomego obrazu, wolę jednak zatrzymane klatki, taki magnetowidowy efekt. Jeśli ktoś jeszcze pamięta do czego to urządzenie służyło. Zafundowałem dziś sobie wieczór filmowy.

Za oknem śnieg więc myślami pobłądziłem w ciepłe miesiące i tam gdzie góruje rozum nad niespełnionymi fantazjami. Tegoroczna matura w Polsce już 29 maja. Młodzież z klasy maturalnej Liceum w Lesznie zmontowała, przygotowała i nagrała film, który bije na głowę polonijną superprodukcję. Oba filmy obejrzałem jednego wieczoru.

Film, nie boję się użyć tego słowa, maturzystów z Leszna, swoimi obrazami nawiązuje do znanej serii filmów akcji Szybcy i wściekli. Przyszli abiturienci nie zapomnieli o żadnym elemencie dobrego kina. Są więc samochodowe wyścigi, są emocje, strzelaniny, a bohaterowie tego filmu wszelkimi możliwymi sposobami starają się powstrzymać wyciek maturalnych odpowiedzi do internetu. Robią to zgrabnie, ładnie i czysto technicznie stąd ta świeżość i piękne spojrzenie na prosty kadr. Nie robią tego tylko z czystej przyjemności, lecz dlatego, że ich egzamin dojrzałości musi przebiec zgodnie z planem. Nie tylko w świece zmyślonym, filmowym ale też, a może przede wszystkim w tym świecie prawdziwym, dorastania i bycia odpowiedzialnym za swe czyny.

Chicago jakie jest każdy widzi, nie brakuje w nim ludzi kreatywnych i mądrych.
Chicago jakie jest każdy widzi, nie brakuje w nim ludzi kreatywnych i mądrych.

Chicago jakie jest każdy widzi, nie brakuje w nim ludzi kreatywnych i mądrych. Niestety jest całe mnóstwo tych, którym się wydaje, że złapali Pana Boga za nogę. Mieć marzenia to piękna rzecz, bardzo piękna. A jeszcze te marzenia mądrze realizować w tym dużym mieście to już inna para kaloszy. Pierwsze komentarze pod linkiem Fast 8 – Final Exam odwołują się do kreatywności twórców tego ciągu obrazów połączonych dźwiękiem i znaczeniami. W jednym z komentarzy pod filmem znalazłem takie słowa: jeśli maturę napiszą tak, jak zrobili ten film, studiami nie muszą się martwić”. Reżyseria, scenariusz, gra aktorska młodych amatorów są na tak wysokim poziomie, że trudno uwierzyć jacy młodzi ludzie, dopiero wkraczający w dorosłe życie, za tym stoją. Życzyłbym sobie, by udało im się kiedyś zamarzyć i przylecieć do Chicago. Idę o zakład, że mniejszym kosztem, ze zdecydowanie krótszą listą płac, popełnią oni film, który z szacunkiem do języka polskiego i X muzy będą mogli obejrzeć wszyscy i nie popaść w zawstydzenie.

Wieczór filmowy
Za oknem śnieg więc myślami pobłądziłem w ciepłe miesiące i tam gdzie góruje rozum nad niespełnionymi fantazjami.

Według Filipa Mosza jednym z najważniejszych zadań kina jest satysfakcjonujące odkrycie prawdy. Jako filmowiec-amator dokonuje tego swoją ośmiomilimetrową kamerą. Polonijna superprodukcja nie potrafi wspiąć się nawet na pierwszy szczebel filmowych teledysków disco-polo lat ’70 czy ’80. Ukazuje za to coś czego nie można nazwać ani kinem akcji, dokumentem ani tym bardziej polonijną historią. Obnaża przed widzem to co najgorsze: brak samokrytyki, błazeństwo i bufonadę. Od tego wszystkiego jeży się włos na głowie. Proponuję twórcom podejrzeć pracę końcową tych młodych ludzi z Polski, a potem, może po zakończeniu matury, skontaktować się z nimi i trochę więcej popracować nad obecnym materiałem z potencjałem czego życzę im z całego serca!

10

Comments 6