Niemalże rok minął gdy napisałem: Kres – „W poniedziałek 21 stycznia w Chicago padał deszcz, wiem, to wciąż zima lecz też kres opisywania podróży”. Dziś nie wiem jaka jest pogoda w Chicago lub gdziekolwiek na świecie. Wiem jednak, że podróż dobiega końca.
11/13/2018
Nie potrafię odnaleźć słów by opisać świat, który mnie otacza i ludzi którzy tu żyją. Czas mija z różną prędkością dla każdego z nas, a wciąż pozostaje tym samym. Życie zdecydowanie trwa za krótko, a tyle w nim ma się zmieścić… ma się w nim pomieścić miłość i nienawiść, radość i smutek, ma też w nim swoje miejsce znaleźć tęsknota i spełnienie. Nie wiemy kiedy, nie wiemy jak, pewne jest jedno – koniec nadejdzie.
Dziś powinienem być w okolicach Bangalore i wiem, że wszystko zmierza do zakończenia podróży. Wydaje się, że najlepszym podsumowaniem będzie przypomnienie tego jak rok temu opisałem z nią pożegnanie. Indie to przecież kobieta, tak napisałem, tęskniąc do ponownego spotkania.
Więcej mam wspomnień, niż gdybym żył od stuleci…
Wielki grat z szufladami pełnymi rupieci,
Gdzie wiersze, bileciki, procesy, romanse,
Włosy ciężkie, na kwity nawinięte pasmem,
Mniej ukrywa sekretów niż mój mózg zgnębiony,
Ta piramida, ten grobowiec niezgłębiony,
Co więcej trupów mieści niż wspólna mogiła.
Jam cmentarz, którym światłość księżyca wzgardziła,
Gdzie długie czerwie niby wyrzuty się wloką
Tocząc najdroższych zmarłych, co leżą głęboko.
Jam jest buduar stary z różami zwiędłemi,
Gdzie mody zeszłoroczne plączą się na ziemi,
Gdzie pastele Bouchera swą skargą wyblakłą
Niby odkorkowany flakon w pustce pachną.
Charles Baudelaire
Już myślałam, że to Twój wiersz, bo nie podałeś autora, ale rezolutnie sprawdziłam w necie zanim zaczęłam Cię wirtualnie ściskać i zalewać komplementami haha 😀
Przykro mi, że Tobie jest przykro. A myślałeś kiedyś o tym, żeby w Indiach… zamieszkać?
To nie było zamierzone. Od początku prowadzenia bloga przyjąłem zasadę, że cytowane teksty zawsze podpisuję imieniem i nazwiskiem autora, a jeśli pojawiają się słowa, pod którymi nie ma podpisu to należy rozumieć, że jestem ich autorem. Tuż przed wyjazdem, zapadłem w wielką zażyłość z osławionym, poetyckimi „Kwiatami zła” buntownika Charlesa Baudelaire’a. Cytowany powyżej fragment pochodzi z wiersza zatytułowanego Spleen i miał oddać to trudne do opisanie uczucie przebywania w zawieszeniu, w limbo, pomiędzy tym co się zostawia i tym do czego się powraca. Tu nie mogę się oprzeć by nie opowiedzieć Ci bardzo zabawnej historii. Odwiedziłem buddyjską księgarnię, gdzie na jednej z półek wypatrzyłem bardzo ciekawe wydawnictwo opatrzone zdjęciem pewnego mężczyzny i niezrozumiałymi dla mnie znakami dookoła. Zapytałem sprzedawcę czy wie kto to jest? Odpowiedział mi, że nie zna autora natomiast czytał jego wiersze i uważa je za niesamowicie piękne! Rozważałem nawet zakup tej publikacji ale w ostatniej chwili postanowiłem jednak pozostać przy mojej darmowej wersji .pdf z sieci.
Rozważałem taką możliwość i wciąż jest to temat otwarty. Bardzo bym chciał pozostać w tym kraju na zasadzie wolontariatu, móc naprawdę pomagać ludziom w zakresie, który najbardziej jest tam potrzebny. Przeprowadziłem wstępne rozmowy, nie mam żadnych odpowiedzi, poczekam. Nie mam tu na myśli przeniesienia się do Auroville, co uważam za totalne nieporozumienie tych, którzy dają się tam manipulować, ale jest to temat na zupełnie oddzielną opowieść.