Wiele ważnych historii nie rozpoczyna się fajerwerkami, wystrzałami z armat czy piękną wojskową defiladą. Te historie drzemią w naszych sercach, uśpione, na długo ukryte i ledwie przykryte wspomnieniami, snami lub skojarzeniami. Teraz będzie o tym co usłyszałem na żywo podczas koncertu na którym zagrał Gordon Lightfoot.
Przebrzmiały słowa specjalistów od spraw protokołu dyplomatycznego i wiatr dyskusji ucichł na internetowych forach. W końcu podpisali deklarację o strategicznym partnerstwie Polski i USA, jeden na siedząco, drugi niczym pokurcz pochylając się nad krawędzią biurka ustawionego gdzieś w jednym z pokojów Białego Domu.
Nasycone znaczeniami zdjęcie z tego spotkania, umieszczone na oficjalnym profilu serwisu Tweeter prezydenta Donalda Trumpa, obiegło świat w oka mgnieniu. Nie chcę o tym pisać, bo dobra fotografia znaczy więcej niż 1000 słów, a ta właśnie taka była.
Powrócę do muzyki, która coraz odważniej rozsiada się w wygodnym, bujanym fotelu mojej głowy…
Hamilton Camp, o którym nie będzie ten wpis, urodził się w Anglii, jako małe dziecko podczas II Wojny Światowej wraz z rodzicami zmuszony został zostawić ojczyznę i emigrować do Ameryki. Rasjadah Lisę Jovitę Cisz poznał kilka lat wcześniej, a w roku 1961 zostali małżeństwem.
Hamilton Camp w Stanach Zjednoczonych został zapamiętany przede wszystkim jako piosenkarz, aktor i świetny człowiek od dubbingu.
Najbardziej znaną i rozpoznawalną kompozycją muzyczną Camp’a jest ta pochodząca z 1964 roku zatytułowana: „Pride of Man” rozpoczynająca się apokaliptycznym gitarowym riffem i słowami: „Czy nie widzisz tego błysku ognia, dziesięciokrotnie jaśniejszego niż dzień … wykrzycz więc swoje ostrzeżenie dla narodów, bo miecz Boży jest już podniesiony na Babilon, miasto bogate i sławne … Boże, duma człowieka, znowu rozbita w proch”
Długo wyczekiwany koncert
Gordon Lightfoot urodził się w 1937 roku w Kanadzie, a w styczniu 1966 roku, ukazał się jego debiutancki album zatytułowany po prostu Lightfoot! Pośród 14 utworów przygotowanych do tego wydania, najlepiej przyjętym przez publiczność był utwór czwarty na drugiej stronie płyty winylowej zatytułowany: „Pride of Man”. To zaledwie 2 minuty i 43 sekundy miękko, na gitarze zagranego coveru Campa, a jak wielowymiarowego w odbiorze dla mądrego słuchacza!
16 września 2018 roku, po 52 latach oczekiwania, miałem przyjemność i zaszczyt przeżywania na żywo, w zaprawdę kameralnej aranżacji, pięknego wykonania „Pride of Man” podczas koncertu w Copernicus Center. Czy był to zbieg okoliczności, a może te wszystkie wydarzenia nałożyły się jedno na drugie?
turn around go back down
back the way you came
terror is on ever sign
though our leaders are dismayed
odwróć się,
wracaj drogą którą przyszedłeś
wszędzie widać terror
a nasi przywódcy są przerażeni