Po drugiej stronie „wielkiej wody” na jednych czeka czystość narodowa, kebab i język pogardy skierowany do mniejszości. Dla innych nie ma tam tolerancji, zrozumienia ani tym bardziej wolności. Każdy ma prawo wyboru, pozostać w miejscu w którym już jest lub powrócić pod najpiękniejszy, jego zdaniem skrawek nieba.
Wybór drogi do kraju, gdzie okruszek chleba podnoszą, należy do nas tu i teraz, zależy od tego kim się staniemy. Moja droga, którą podążam tam gdzie wielu chciałoby się znaleźć lecz nie ma jeszcze na to odwagi, przepełniona jest wakacyjnymi wspomnieniami i muzyką, taki też będzie dzisiejszy wpis.
Popularny związek frazeologiczny druga strona oznaczać może wiele, bardzo wiele. Może to być np. druga strona tak jak została przedstawiona w filmie „Stranger Things”, a może nią też być druga strona medalu. W większości oznacza to po prostu coś innego, inny aspekt danej sprawy, choć zwykle przedstawiany negatywnie.
Według mnie druga strona, jest czymś naturalnie odwrotnym do tego co otacza mnie tu, lecz nie niesie ze sobą negatywnych konotacji. Jak to rozumieć? Nazywam to czasem podglądaniem, mądrym, spokojnym podpatrywanie bowiem podróże kształcą.
Tu mam rozhisteryzowane i rozmodlone znajome, spoglądające na mnie zimnymi oczyma, pełnymi wyrzutu gdy mierzę im temperaturę, pytam o samopoczucie i przypominam o dezynfekcji rąk i miejsca pracy. Tam mam ludzi z szacunkiem do innych zasłaniających twarz maseczką lub często mijających przechodniów z zachowaniem bezpiecznego dystansu.
Tu mam rodaków z pianą na ustach toczących zakorkowanymi autostradami swe wypasione auta do banku by wpłacić cotygodniowy czek i poczuć zapach gotówki w dłoni. Tam mam tabliczki informujące o dostępnych formach płatności w postaci karty płatniczej lub przelewu online.
Tu mam temperatury sięgające 100F (37C) i pełne baseny buzujących hormonami nastolatków. Tam mam temperaturę sięgającą 80F (26C) i nieomal puste, leśne ścieżki trekkingowe oraz wypieszczone pośladkami śnieżne koryta naturalnych zjeżdżalni.
Tu mam znajomych pogwizdujących największe przeboje Zenka. Tam mam dzikie ptaki jedzące z ręki, szum zatroskanego wiatru flirtującego z liśćmi oraz fale wciąż wystukujące o kamienie plaży mantrę nieskończoności.
Każdy ma prawo wyboru, pozostać w miejscu w którym już jest lub rozpocząć wędrówkę pod najpiękniejszy, jego zdaniem, skrawek nieba. Do czego gorąco namawiam, póki starczy sił! Zróbcie sobie wakacje.