Kafarnaum to film na wtorkowy wieczór. Spędź trochę czasu na facebook’u, a szybko dojdziesz do wniosku, że wszyscy są oburzeni na wszystko. Nadszedł czas, aby wykorzystać tę energię w prawdziwym świecie! Mniej czasu na facebook’u, a więcej uważnego oglądania filmów!
Capharnaüm (Kafarnaum) to tytuł filmu Nadine Labaki z 2018 roku, do którego obejrzenia przymierzałem się trzykrotnie, teraz to się udało i chcę o tym napisać. Jako kandydat do Oscara „Kafarnaum” przemknął niezauważony dla widzów skupionych na pojedynku, który rozegrał się pomiędzy dwoma filmami „Roma” i „Zimna wojna”. Myślę sobie, szkoda, bowiem film ten otworzył mi oczy na rzeczy, których istnienia mogłem się tylko domyślać.
Nadine Labaki po raz pierwszy poznałem oglądając „Where Do We Go Now?” słodko-gorzką komedię o grupce libańskich kobiet próbujących złagodzić napięcia religijne między chrześcijanami i muzułmanami żyjącymi w małej, przez wojnę odciętej od świata, wiosce. W filmie „Kafarnaum” akcja toczy się w jednym z wielkich miast Libanu, Bejrucie. W filmie jest ono miniaturą całego świata, ogromu problemów, z którymi boryka się większość społeczeństw bowiem kafarnaum oznacza chaos i bałagan. Coraz więcej osób ucieka przed wojną i głodem, kryzys imigracyjny nie wygasa.
Bohaterem filmu jest Zain, prawdopodobnie dwunastoletni chłopak, którego połowa rodziny odsiaduje wyrok, a druga stara się zrobić wszystko by znaleźć się za kratkami, maltretują dzieci, handlują narkotykami, mieszkając w najgorszej dzielnicy Bejrutu. Tu na każdym kroku można potknąć się o biedę i zacofanie, a Zain radzi sobie tak jak może. Doświadczenie płynące z narodzin w patologicznej rodzinie i wrodzony spryt pozwalają mu przetrwać na ulicy, ma niespotykanie ukształtowaną osobowość, potrafi sobie radzić. Każdego dnia wraca do domu, ma przecież do kogo.
Pewnego dnia jego ukochana 11-letnia siostra zostaje wydana za mąż, to początek, Zain wściekły ucieka z domu. Nie ma już w nim siostry, więc nie ma do kogo wracać. Podróż ulicami miasta, to umowne przekraczanie granic w poszukiwaniu sensu życiowej tułaczki. Na jego drodze pojawia się Rahil – nielegalna emigrantka z Etiopii, która ukrywa swoje dziecko. Pomimo tak trudnej sytuacji tych dwojga, w jej domu po raz pierwszy Zain czuje się bezpiecznie. Pomimo strachu o każdy nadchodzący dzień Rahil i Zain tworzą zalążki, które nazwać można rodziną. Pewnego dnia cały świat staje na głowie, życie mnoży trudności, Rahil trafia do więzienia z setkami jej podobnych, nielegalnych imigrantów. Mocne, surowe kadry obdarte z hollywoodzkiej kolorystyki pokazują świat, jakiego nie chcemy widzieć.
Film „Kafarnaum” rozrywa serce, wgniata w fotel i rozjeżdża niczym drogowy walec, wyciska przy tym wszystkie łzy. Jakiekolwiek narzekanie i oburzenie na sytuację w Stanach czy w Polsce jest niepasujące do tego świata, żyjemy w luksusie. Bezpośrednio nie uczestniczymy w handlu ludźmi, chroni nas prawo, dzieci mają dostęp do edukacji, nie istnieją przymusowe małżeństwa. Wraz z emigrantami zaczął do nas docierać świat, przed którym nie można się ukryć, nie można zamknąć oczu i wyobrazić sobie, że nie istnieje. Żyją wśród nas ludzie, którzy ze wszystkimi swoimi dobrami materialnymi stracili także swoją tożsamość. Zostali z niej okradzeni. Jeśli jej nie mają, to kim są? Jeśli im nie pomożemy, to kim się staniemy?
Film Nadine Labaki to stworzenie przestrzeni do dyskusji o rzeczywistości, która tu i teraz egzystuje obok nas. Film naśladuje ją tak wiernie, że czułem przerażenie gdy na moment odwracałem twarz od ekranu. To znak, że pora podjąć dyskusję. Bez względu na wyznanie. Bez przyglądania się politycznym guru. Opowiedzieć się.
Film gorąco polecam tym, którzy wiedzą najlepiej, wierzą choć nie doświadzyli i oceniają tych, którym zabrakło odrobiny szczęścia w genetycznej ruletce.
Brzmi bardzo intensywnie. Moze nawet zbyt intensywnie… Czy bede mogla pozniej spac? Ja nikogo nie odrzucam, nie skreslam, ale prawda jest taka, ze malo mam do powiedzenia w swiecie, w ktorym rządzą madre glowy… Co mozemy jeszcze zrobic, my- zwykli obywatele?
Dochodzi jeszcze problem braku odpowiedniego przygotowania cywilizowanego swiata na zderzenie z kompletnie innym, skrajnie biednym swiatem- i odwrotnie. Kiedy oglada sie film opisujacy historie dziecka, chwyta to za serca. Nie mozna jednak zapomniec o tym, że nie tylko dzieci zyja w tamtym swiecie. Zyja tez niechetni do wspolpracy i zmian dorosli.
Sylwio, Twój głos jest bardzo ważny, masz absolutną rację, zgadzam się z Tobą… ja wciąż mam nadzieję.
Co możemy zrobić my, zwykli obywatele? Wydaje się, że możemy użyć najcenniejszej rzeczy, którą posiada człowiek – wiedzy! Uczmy się i edukujmy innych, rozmawiajmy z nimi, mówmy o faktach, dajmy dostęp do źródeł informacji. Tak, uważam, że to może pomóc ludziom Zachodu zrozumieć całkowicie odmienny świat Wschodu.
Zgadzam się z Tobą, nie mamy żadnego przygotowania na spotkanie z tak odmiennym światem. Pierwszą reakcją na brak zrozumienia jest agresja, odrzucenie, a potem izolacja, która najczęściej prowadzi do opłakanych w skutkach wydarzeń. Nie zawaham się napisać: brak akceptacji i samotność rodzi przemoc. Sama zresztą pisałaś o tym nie tak dawno.
Naukowcy od zysków już dawno przewidzieli taką sytuację. Gdy zobaczysz na zdjęciu małą dziewczynkę chętniej wyciągasz pieniądze by wesprzeć jedną z organizacji pomocowych. Gdy widzisz to samo zdjęcie dziewczynki z jej młodszym braciszkiem nie jesteś już tak szybka w wyciąganiu pieniędzy z portfela. Gdy się przyjrzysz zdjęciu i dostrzegasz za plecami dzieci małą wioskę z której pochodzą uświadamiasz sobie, że jest ich więcej, chowasz wyciągnięta rękę. Tak to działa.
Jedno jest pewne, nie można zamykać oczu na krzywdę, nie można udawać, że nic się o tym nie wie, milczeć. Jesteśmy ludźmi. Znajomy z fb napisał kilka słów o antynatalizmie. Ma to związek ze sprawą sądową, którą mały Zain wytoczył swoim rodzicom, ale nie mogę przecież zdradzać co się wydarzyło w filmie. Życzę Ci serdecznie dużo siły i wiem, że film spodoba Ci się bardzo!
Human. To tekst sprzed dwóch lat, a dziś niesłychanie pasuje do tego o czym napisałaś.
“Dziwny jest ten świat…” – ta piosenka jest oskarżeniem, ale i wprowadza jednocześnie pewne iskierki nadziei. Tylko że świat nie słucha nawet najmądrzejszych pieśni, apeli, czy wezwań do umiaru
Może dlatego, że to my jesteśmy światem? Bowiem na pewno tworzymy go na własne podobieństwo. Ktoś zadufany w sobie powiedział: że mamy czynić go sobie posłusznym. Więc od setek lat staramy się to robić z zatrważająco doskonałym powodzeniem. Warto wiedzeić więcej 🙂
Nie ma w tym świecie miejsca dla współ-czucia, gdyby tak było Niemen nie koncertowałby w Stanach i Bombaju w Indiach, a do tego nie musiałby lecieć do Hawany by wyśpiewać przerażające słowa:
Jak sam napisałeś – piosenka jest oskarżeniem, ale i wprowadza jednocześnie pewne iskierki nadziei. i tego się trzymajmy!
Pragnę by tak było! Dziękuję, że spotkałem Cię na mojej drodze.
Przypomniałem sobie poruszany kiedyś temat stworzony wokół piosenki Andrzeja Sikorowskiego. Gdyby piosenek słuchał świat.: https://tatulowe.wordpress.com/2009/01/25/gdyby-piosenek-sluchal-swiat/
To samo dotyczy innych dzieł. Niestety
Coś przychodzi, coś odchodzi, pozostają wspomnienia. Wędrowanie z nostalgią pomaga żyć.
Autorzy tekstów piosenek są zwykle nadwrażliwcami, podobnie jak dzieci i tylko te piosenki zapamiętamy, które nas dotkną, naszej wrażliwości, zmienią nas na lepszych siebie. A reszta? Reszta muzycznej produkcji, na czele z malinową dziewczyną, wyśpiewaną zaraz po porannej oblucji wykonanej mydełkiem, obróci się w pył i nawet majteczki po niej nie pozostaną… dzieci tylko szkoda.
To dorośli stwarzają świat dziecku, to dorośli toczą wojny i płodzą niechciane dzieci, które porzucają. Bogata Europa czy Ameryka potrafi biedzie rzucać jedzenie zamiast budować szkoły, uczyć samodzielności, zawodu, stwarzać miejsca pracy.. Miejscowych uczyć farmacji, opieki medycznej itp. Oni nie mają pracy, a misje niczego nie zmienią.
Pozdrawiam
Ultra, bardzo ucieszyłem się z Twoich odwiedzin i wyważonych, mądrych słów pod którymi już teraz podpisuję się dwoma rękoma!
Od jakiegoś czasu moje myśli zakłóca jedno pytanie – jak to wszystko się zaczęło, ten dziecięcy smutek, podłość i brak szacunku. Jest oczywiście setka dobrych odpowiedzi i kolejna setka błędnych, od dłuższego jednak czasu skłaniam ku pewnej teorii, że winna jest temu edukacja. Nie tak bezpośrednio, a raczej dostęp do niej. Bogatym krajom europejskim, wielkiej Ameryce łatwiej jest rzucić w tłum potrzebujących kosze wypełnione rybami i chlebem, łatwiej napoić tłum czerwonym winem, a potem wytrzeć gębę nakrochmalonym mankietem nieskazitelnie białej koszuli i powiedzieć w mediach jak wiele się uczyniło dla potrzebujących. Jest wielka potrzeba posiadania wędki, a nie ryb. Rodziny potrzebują cegieł do zbudowania piekarni, a nie bochenków chleba. Chcą wiedzieć jak opiekować się winoroślą, a nie opróżniać kolejne butelki wina. Edukacja stała się towarem, pisałem o tym wielokrotnie, drogim towarem dostępnym jedynie nielicznym. Władza drwi z tego, sprzedaje ją, wykorzystując tych, którym zabrakło odrobiny cierpliwości na naukę alfabetu. Wstyd mi za ludzkość gdy widzę niechciane dzieci tylko dlatego, że okłamano ich rodziców i dano ułudę szczęścia w postaci manipulowania wiadomościami, informacjami do nich docierającymi oferując coś w rodzaju polskiego 500+. Jest na to rozwiązanie, to antynatalizm i świadomość. Żyjmy, bądźmy uważni, nie dajmy się zjeść galopującemu materializmowi, czytajmy, uczmy się, pomagajmy i edukujmy innych, mówmy do nich i przenigdy nie oceniajmy! Nie dajmy się zmanipulować!
Pięknie dziękuję Ci Ultra, że jesteś po drugiej stronie monitora, że widzisz i czujesz…