Jako, że żywiej ostatnio zainteresowałem się sprawami Polski, które mogą lecz nie chcą mnie tak całkiem dotyczyć (te fakty o których piszę) wspomnieć obchody rocznicy wydarzeń sierpniowych dziś będę chciał.
Otóż lat temu trzydzieści pięć miało miejsce wydarzenie wielkie. Dogadali się ludzie ze Stoczni Szczecińskiej, a później Gdańskiej z tymi dziwnymi czerwonymi, tępymi głowami i nazwano to: Porozumieniem Sierpniowym. Miłościwie nam panujący, a raczej ten, który prezydentowi Niemiec, spowiedź swą uskutecznił, skarżąc się, że niby to on przez swój naród wybrany, ale ludzie to tu nie najlepsi. Więc ten panujący obecnie, udał się na te wyżej opisane obchody i tam świętował uroczyści wydarzeń tych co kraj odmieniły. Pięknie! Prawda?
By gniewu ludu, według zauszników jego, nie wywoływać, wymienić on słowem nie raczył postaci wielkich, nie przymierzając takich jak pan Wałęsa lub pani premier, nie wspominając o całej swawolącej gawiedzi marszałków. Dlaczego?
Ci co tłumaczą z tego co powiedziane na to co zrozumiane powinno zostać, jednym chórem orzekli, że: według jedynie słusznej, wybranej rzetelnie opcji, należy nie wywoływać burczenia w brzuchu, co przenieść się może w pomruk zebranej gawiedzi. O co chodzi? Że niby będą narzekać Ci co do NSZZ należą, a wspólnego z tym związkiem to oni nie mają, nic a nic?
Jest jeszcze jedno to znaczy: święty współczesny Jan Paweł II wymieniony został z nazwiska, a jakże, a w związku z organizacją robotniczą to i sam ksiądz Jerzy Popiełuszko. Jednak już kilkoro ważniejszych choćby wcześniej wymieniony Lechu i ojciec tej nazwy Solidarnościowej wspaniałej pan Karol Modzelewski, historyk przecież, już wymienieni w gorącej przemowie nie zostali. A to ciekawe!
Ja sobie tak myślę, siedząc za oceanem i siorbiąc gorącą herbatkę po dniu znojnym, że ta idea wolności, miłości, a może nawet braterstwa, to idea ta właśnie teraz to psu na budę, skoro Ci co do miłości nas zapraszać powinni wzywają jedynie do nienawiści. Najpierw zatajano przed nami fakty, historię przekręcano w imię tego co naród miało łączyć. Teraz dzieje się bardzo podobnie i zapomina o ręki podaniu w kraju w którym kruszynę chleba podnoszą przez uszanowanie dla darów nieba oj nie tęskno mi Panie… Za to widzę ciekawą jednostkę chorobową pod którą można to śmiało podciągnąć. Często jest tak, że zaburzenia zachowania są po prostu wyuczone na podstawie doświadczeń z przeszłości. Myślę, że pana tak postępującego należy zacząć przyuczać do nowych zachowań. To się nazywa terapią behawioralną.
Dziwny to kraj i dziwni to ludzie gdzie rację swą jedyną w ich mniemaniu, stawiają jako warunek by przyjąć uchodźców lecz tylko tych co interesy katolickiej szkoły bojaźni reprezentują. Coś mi wygląda to na starą zasadę przedstawioną w powieści Henryka Sienkiewicza: Jak Kali ukraść komuś krowa to być dobrze, a jeśli Kalemu ktoś ukraść krowa to być źle.
Pieknie napisane w/g mnie!Dziekuje.