Z domowego zacisza, z dala, bez kontaktu z innymi, obserwuję sobie temat zagrożenia chorobą koronawirusową (COVID-19). Czasem zdarza mi się, że reaguję bardzo emocjonalnie. Pojawiają się bowiem niezliczone historie, próby wytłumaczenia nieznanego, za pomocą teorii spiskowych.
Podczas pobytu w Bhutanie często byłem świadkiem, jak nigdzie indziej nie spotykane piękno natury: górskie pasma, rwące kryształowe potoki, zwierzęta i roślinność, porównywane były do miejsc rodem z katalogów turystycznych agencji. Zastanawiałem się nad tym fenomenem. Jak można coś takiego wrzucać do jednego worka? Czy można? Gdy brakuje słów i wiedzy, niestety tak.
Gdy stajemy przed zagadnieniem, którego umysł nie pojmuje to w sposób naturalny zaczyna on go upraszczać. Stara się opisać dane wydarzenie w sposób dla nas najbardziej zrozumiały, choćby nie wiem jak nieprawdopodobny. Przed jednym z takich problemów stajemy dziś twarzą w twarz.
Teorie spiskowe, szeroko zakrojone medialne sianie strachu, sprawdzone wiadomości o wojnie biologicznej, przygotowanie Ziemi dla nowej technologii telefonów 5G, wypadek podczas pracy w laboratorium w Wuhan, eksperyment nad tresurą populacji ludzkiej, niezależne filmy obywateli ukazujące puste szpitale, że to spisek, że nieprawda, że ludzie nie umierają, że przesadzają z ilością łóżek, że nie jest tak zaraźliwe, że procent umieralności jest porównywalny do sezonowej grypy, eliminacja słabszych, szczepionki… i mógłbym tak jeszcze wymieniać bez wytchnienia. W analizowaniu tych wiadomości, można nie tylko zanurzyć się na lata, ale napisać wiele przydatnych ludzkości prac naukowych.
Tych, którzy w to wierzą nie przekonam, jest już za późno. Tych, którzy mogą uwierzyć w te pseudo prawdziwe informacje zapraszam najpierw do zapoznania się z faktami umieszczonymi na stronach organizacji WHO oraz do wzięcia udziału w akcji podnoszącej własną edukację. Rusz głową, pomyśl, proszę użyjcie kalkulatora, sprawdźcie cyfry, policzcie sami, porównajcie. Nie bójcie się wyjść ze swojej lokalnej pułapki, myślcie globalnie używając własnej wiedzy i doświadczenia w obserwacji świata, wyciągajcie wnioski! Czy naprawdę nie szkoda czasu na spędzanie go na roztrząsaniu tych bzdur i kłamstw, które jak patogeny przyklejają się do zdroworozsądkowego myślenia?
Nie zatrwożyła mnie pandemia gdyż nauczyłem się przez lata, że księża, astrologowie i duchowi hochsztaplerzy nie wyleczą tego co dzieje się dookoła nas. Pomóc może jedynie nauka.
Świat się nam spolaryzował, podzielił, rozpadł na miliardy maluśkich kawałeczków. Z jednej strony uważam to za bardzo dobre. Rozkruszony, będzie mógł łatwiej się zjednoczyć na nowo. Zaczynając od podstaw będzie łatwiej, choć już nic nie będzie takie samo.
Z drugiej strony martwią mnie ci, którzy nie dbając o innych brną w gumofilcach przez iskrzącą rosą trawę ogródka, którego zardzewiałe bramy prowadzą wprost w bezkresną pustkę intelektualnych pól.