Rozsądek podpowiada bym nie kreślił tych słów, jednak coś głęboko szepcze – nie przejmuj się tym wcale. Koniec, który stanie się początkiem nowego. Nowe, które wkrótce odejdzie w zapomnienie. Czas na klatę zrzucić wszystkie osobliwości mijającego roku.
Pora postawić ostatnie słowa, nic więcej już nie nastąpi, zakończą one to co tu i teraz, to koniec… niewątpliwie to koniec roku. Dla jednych udany, dla drugich nie, uduchowiony bardziej lub mniej, upolityczniony lub z daleka od zbędnych informacji, a może to jedynie czas tych którzy nie dbają o nas? Jedno jest pewne. Czas dokonania rozliczeń, obrachunków i zamknięcia pewnych stron książki życia.
Święta za nami, spotkania, dyskusje i rozmowy do późnej nocy. Zakupy, potrawy na stole i choinka zupełnie nie z tej bajki. Po raz kolejny nie odpowiadam na esemesy, masowo wysyłane z obrazkami stajenki, krzyża i gwiazdy betlejemskiej – nie trafiają do mnie. W kolorowej grotesce ważniejsze jest bowiem coś innego. Ważna jest dobroć, radość, wspólne spacery, życzliwość, trochę zadumy, a przede wszystkim ta autentycznie ofiarowana odrobina siebie. Do tego wszystkiego nie są potrzebne żadne puste gesty, rytuał słów, a co najsmutniejsze brak jakiekolwiek próby przeniesienia tego na własne życie, szkoda.
W gwarze i zgiełku rozpoznaję nieliczne głosy zrozumienia. Przyjaciołom dziękuję, że są blisko mnie i otwartym głowom, że nigdy nie oceniały. Nasza obecność tu i teraz jest niczym. Zachłyśniemy się życiem i zanim zdążymy nim się nacieszyć pora odchodzić, a przecież możemy dać się zapamiętać, prawda? Słowem, gestem i czynem. Dziękuję więc tym, którzy naprawdę o tym pamiętają.
Przy umownym końcu roku, krótkiej chwili wpisanej w kalendarz i nasze życie, miejsce na życzenia ma się też znaleźć ale te będą dopiero na końcu. Czas na przypomnienia.
Mijający rok po długiej przerwie obfitował w spotkania. Rozmawialiśmy, nie zawsze na poziomie, nie zawsze uczciwie lecz najważniejsze jest to, że do dziś pozostałem z tych rozmów dumny! Chociaż wiedząc, że od setek lat to taka wspólna umowa, to wielką przykładam uwagę do słów wypowiedzianych i napisanych.
W styczniu kończyłem serię opowieści o pierwszej wyprawie do Indii. Z wielu styczniowych postów ten zatytułowany „Do Pondicherry i nieco dalej” zapoczątkował moje nowe spojrzenie na obecność Polaków w Indiach, ich wizyty w tutejszym ashramie w którym do dziś mieszka sporo Polaków i oczywiście Auroville, futurystycznym miasteczku przyciągającym tysiące ludzi z całego świata, a i jeszcze więcej pieniędzy.
Luty w całości należał do ostatniego, podsumowującego mój wyjazd wpisu „Kres” w którym zamieściłem wszystkie ważne słowa, a przede wszystkim starałem się opisać uczucia towarzyszące mi podczas pożegnania Indii. W lutym nie zabrakło słów o Beksińskim, Walentynkach, mojemu zauroczeniu Ouroborosem, a także pewnemu utworowi muzycznemu Petera Gabriela.
Marzec to tylko luźne przemyślenia na temat przyjaźni i znakomitych wydarzeń muzycznych w Chicago towarzyszących naszej diasporze. Wówczas wpis zakończyłem słowami: „W końcu zrozumiałem uczucia niewielu. Przepychanki, kłótnie i szepty za plecami. Wrogowie? Przyjaciele? Na końcu wszyscy jesteśmy równi.”
Kwiecień zebrał wszystkie możliwe nagrody jednym postem: „Urodziłem się w Białymstoku”, który stał się tym pierwszym, który zawędrował na łamy portalu TheFad.pl gdzie wkrótce pojawiły się moje kolejne wpisy.
Słoneczny i ciepły maj sprzyjał kreśleniu słów o koncertach, których tego roku nie zabrakło. Były więc „Szpak symfonicznie w Chicago” i „Piotr Nalepa czyli Muzyka nie zna granic”.
Czerwiec był bardzo pracowity. Popełniłem zaledwie jeden wpis w którym informowałem o zawieszeniu prac i przebudowie serwisu, a efekty tej pracy możecie dziś obserwować. Jestem zadowolony z tych zmian.
Lipiec to dla mnie wspomnienie dwóch mieczy Jagiełły „Zapomniane miecze dwa” gdzie po raz pierwszy zmierzyłem się z medium historycznym, całkiem nie związanym z muzyką. Były też perełki Robin Trower i Anoushka Shankar jednak moim faworytem stała się „Kirtimukha”.
W sierpniu zacząłem doceniać historie pisane przez życie, a nie tylko reżyserów filmowych stąd pojawiły się wpisy „Pewna historia z penisem w tle” oraz „Wszystko już było czyli naśladowcy”. Nie zabrakło dobrych słów o filmach, które można odnaleźć we wpisach „Autostrada zawsze prowadzi w jedną stronę” i „Idioglossia to porozumienie ponad różnicami”.
Wrzesień zdominowany był tekstami związanymi z Kulturą. Wśród nich jeden zasługuje na wyjątkowe wyróżnienie: „Jak wygrać Wielki Marsz”, a o koncercie Gordona Lightfoot’a i filmie 1945 nie muszę chyba wspominać.
Mój październik to kolejne recenzje filmowe i muzyczne, a najważniejszy tego miesiąca wpis to „Carmina Burana”. Było też o mojej nowej miłości czyli Melody Gardot. Muszę w tym momencie dodać, że wpis kończący październik i dwa początkowe posty listopadowe, musiałem zamknąć jeszcze przed wylotem do Indii, ale było warto. Listopad to także „Święto Dziękczynienia – Thanksgiving”.
Grudzień będę wspominał za „Andy Warhol – o czym moi rodacy nie chcą wiedzieć”, a ten zatutułowany „Wydrążeni ludzie, chochołowi ludzie” z poezją Eliota w tłumaczeniu Miłosza stał się dla mnie powrotem do bezpiecznych strof, za którymi można odnaleźć więcej niż tylko słowa.
Trochę ludzi umarło, a dzieci wciąż się rodzą, balans jest zatem zachowany. Teraz pora na obiecane życzenia noworoczne.
Życzę Wam byście umieli być dla innych człowiekiem,
współ-czuć, nie oceniać i kochać jak siebie samego.
To wszystko czego nam potrzeba. Szczęśliwego Nowego Roku 2019!
Pięknej, noworocznej zabawy życzę moim Czytelnikom, a jeśli nie przydarzy się w którymś punkcie naszego życia zatańczyć wspólnie? No cóż jeszcze nie śpieszmy się, poczekajmy… kto wie co komu pisane w tym nadchodzącym roku?
Dobroci. Bliskości. Zrozumienia. Dziękuję
Oby każdy dzień przynosił ulgę w jakimkolwiek cierpieniu, które pojawi się w Twoim życiu. Miłości Ci życzę, bo ona leczy wszystkie dolegliwości, byś na swojej drodze spotykała ludzi i częściej się uśmiechała! Tego Ci życzę. Do siego roku czyli spotkajmy się za rok! Dziękuję.
Zdrowia Darku w 19tym i obysmy za rok doczekali,” Dzieki za mysli , daja zastanowienie i pozytywne oswietlenie drogi na emigracji:*
Dori idąc dalej Twoim tropem, światła nam życzę! Byśmy widzieli więcej, a z tego wynika zrozumienie i szacunek do bliźniego! 2019 będzie inny niż lata poprzednie i to jest pewne 🙂 Wielu dobrodziejstw Twojej rodzinie. Dziękuję.
” …umieć być dla innych człowiekiem,,współ-czuć, nie oceniać i kochać jak siebie samego.”…
Tak niewiele, a jak wiele. Oby spełniły się Twoje życzenia. Świat będzie bardziej przyjazny i lepszy..
Kupuję i tym samym się rewanżuję. Szczęśliwego Nowego, oby nie był gorszy od minionego
Czasem to co najłatwiejsze staje się wyzwaniem nie do pokonania, drzemią w nas jeszcze demony. Życzę by świat dookoła nas był po prostu ludzki.
Tatul, za Twoje wszystkie odwiedziny – dziękuję. W 2019 pragnę by sprawdziły Ci się marzenia o których głośno nie myślisz. Byś dotrwał do następnego roku w zdrowiu i dobrej formie i by nie zabrakło Ci tematów! Do siego roku 2019!
Przepiękne zdjęcia Darku, mądre słowa. Wszystkiego najlepszego z Nowym Rokiem dla Ciebie i bliskich.
Nie mogłem wyobrazić sobie lepszego prezentu na 2019. Artur – dziękuję!
Szalenie miło jest wiedzieć, że gdzieś tam w Polsce są ludzie, którzy potrafią składać życzenia 🙂 Pewnie się powtórzę ale nie zmieniaj się, zostań tu jak najdłużej i kochaj! W miłości wszystko się zawiera i mądrość, i szacunek, i poszanowanie, i mądra akceptacja tego co przynosi życie, a ono jak wiesz lubi płatać figle. Życzę Ci wielu pozytywnych przemyśleń, sterty przeczytanych książek i fantastycznych wyjazdów do miejsc gdzie tylko zechcesz! Pamiętaj by bliscy obok Ciebie kochali Cię tak jak Ty będziesz kochał ich! Tego Ci życzę.