W roku 1966 utwór „Grek Zorba” ze zmieniającymi się tempami i złożonością rytmiczną stał się jedną z najbardziej ambitnych aranżacji w repertuarze TJB. Dla Herba Alperta i członków zespołu Tijuana Brass zajęło 17 godzin by doprowadzić utwór do momentu, który w pełni ich usatysfakcjonował. Pewnemu mordercy w Nowej Zelandii zajęło zaledwie 17 minut by pokazać światu jak daleko doszedł w swojej zdolności do bycia nieludzkim.
17-minutowy fragment filmu, transmitowany w wysokiej rozdzielczości z kamery zainstalowanej na hełmie napastnika, potrafił z pomocą odbiorców, szybciej złamać wszelkie internetowe reguły umieszczania treści w przestrzeni publicznej niż zareagowali na to cenzorzy mediów społecznościowych.
Pozostawiona przez zabójcę, groteskowa dokumentacja, przedstawiona w pierwszej osobie, ukazuje jak my, użytkownicy mediów społecznościowych, staliśmy się ofiarami cyfrowej epoki. Zabójca, popełniając przerażającą zbrodnię, chciał zwrócić na siebie uwagę całego świata i w jakimś sensie to mu się udało. Warto wiedzieć, że nie był to pierwszy akt przemocy, który transmitowano w czasie rzeczywistym.
Zabójstwa transmitowane na żywo nie są rzadkością, podobnie jak tylko pozornie przypadkowe bijatyki ze skutkiem śmiertelnym. Możliwość streamingu video na platformie fb zadebiutowała pod koniec roku 2015, od tego czasu niektórym użytkownikom udało się transmitować na żywo gwałty, a nawet seksualne wykorzystywanie dzieci.
Uważam, że strzelanina w Christchurch różniła się od innych choćby z powodu doskonałej znajomości przez sprawcę najciemniejszych zakątków internetu. Nagranie z ataku, niczym gra z perspektywy pierwszej osoby, zawierała wiele odniesień do kultury istniejącej jedynie online, memów i sposobu tagowania osób. Nie boję się napisać, że to my użytkownicy fb, youtube czy twittera, na własne podobieństwo stworzyliśmy zabójcę, swoją bylejakością i bezrefleksyjnym kliknięciem w przycisk [Like]. Morderca bardzo dobrze zrozumiał nie tylko dynamikę platformy społecznościowej, która umożliwia omal bezgraniczne rozpowszechnianie dezinformacji i wprowadzanie podziałów, co odczuliśmy podczas kampanii prezydenckiej 2016, ale znał też sposób jak zasiać niezgodę.
Cyfrowy trop, pozostawiony przez mordercę, wiedzie wprost do tych, którzy uważają, że biali ludzie są lepsi od wszystkich innych ras, a zwłaszcza rasy czarnej i dlatego powinni dominować w świecie. Czy tak jest? Jeżeli to prawda to kolejnym pytaniem powinno być: komu zależy na wskrzeszaniu wszelkich izmów, powrotu do nienawiści na tle kulturowym lub wyznaniowym. Komu zależy na skłócaniu rodzin, znajomych i sąsiadów? Odpowiedź wydaje się prosta.
Edukacja stała się towarem z wysokiej półki, nie jest dostępna dla wszystkich. Wykorzystują to politycy, gadające głowy. Dostrzegam to w pewnych wpisach na Twitterze ziejących nienawiścią lub w trakcie publicznie wypowiadanych słów stojącego na krzesełku, głośno wołającego o czystość narodową. To okrutne lecz nie żal mi tych, którzy z taką łatwością przyjmują te brednie, nie dostrzegając żadnych analogii.
Równie przerażająca, jak sama przemoc, jest świadomość jak dobrze społeczność internetowa działała na korzyść mordercy. To może stać się naszą nową rzeczywistością. Zaklejanie komputerowej kamerki, nie korzystanie z iPass (transpondera), to ten rodzaj konspiracyjnej nienawiści, która wylała się z Internetu, rozprzestrzeniła do prawdziwego życia, teraz jest uzbrojona i może stać się nowym, społecznym wirusem.
Dziś wielu znajomych wyraźnie ma problem nie tylko z kolorem skóry ale nawet z poglądami własnych przyjaciół, sąsiadów, rodziców, a co dopiero mówić ludzi o innym wyznaniu niż oni sami. Śpij, Alice. Kraina czarów zawsze wzywa desperatów.