Marihuana dzieli Polonię, przytułek na Greenpoincie dzieli Polonię, minister dzieli Polonię to niektóre z tytułów najczęściej pojawiające się jako odpowiedź na pytanie co nas dzieli. Nie napiszę niczego co myślę o polskiej polityce zagranicznej ani o tym co dzieli Polonię, bo pisze się i głośno mówi o tym od lat.
Dziś do listy przeciwności doszedł powód kolejny – Jurek Owsiak i WOŚP. Podczas „przyjacielskich” rozmów w których zdarza mi się uczestniczyć, staram się podważyć ten nowy czynnik. Opowiadam wówczas o żywym i szczerym zaangażowaniu młodych ludzi podczas dziesiątek wydarzeń, które towarzyszą przygotowaniom i w końcu samemu finałowi Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Opowiadam o tym jak osoby zaangażowane w akcję organizują tzw. mini-sztaby, zbierają pieniądze dla najmłodszych i seniorów. Czasem przynoszą niewiarygodnie wartościowe przedmioty na licytację. Mówię głośno, o tym, że w tym całym sympatycznym zgiełku wciąż jest miejsce dla pozostałych. Zawsze podkreślam, co najważniejsze, że wolontariusze nie oczekują żadnego wsparcia. Chcą jedynie być razem, by potem zadzwonić do domu i opowiedzieć swoim bliskim, że byli, że grali, że pomagali chorym dzieciom i osobom w podeszłym wieku.
Mieszkając od lat w USA wiem jak trudno jest znaleźć czas wolny, chęci czy w końcu też i innych zainteresowanych zrobieniem czegoś zupełnie dobrowolnie, co najważniejsze bez wynagrodzenia, w swoim wolnym czasie.
Finał WOŚP z dala od kraju, to moim zdaniem, wielka okazja dla młodych do pokazania się jako silne i prężne środowisko polonijne w miejscu gdzie obecnie mieszkamy czy to w USA, w Niemczech, w Anglii czy nawet w Australii. Dla tych ludzi jest to okazja by poczuć jedność z Polską, by tego jednego dnia, wszędzie na świecie, mówiono właśnie o nich. By cieszyć się z możliwości bycia małą, ale jakże ważną, cząstką wielkiego przedsięwzięcia pomocowego. W takim zachowaniu mieści się pewnie i zwykła pycha emigranta, który chce pokazać swoim zagranicznym kolegom jak może być ważny i silny. Oczywiście „jadą na tym” w pozytywnym tego słowa znaczeniu polonijne przedsiębiorstwa, muzycy różni wszelkich stylów, artyści, a to wszystko w formie reklamy, która wróci do nich w dwójnasób w postaci klientów — zaistnieją bowiem na tym tak wypasionym rynku. Przede wszystkim, jest to niebanalna forma promocji Polski i jej kultury! W mediach niepolonijnych pojawiają się artykuły, zdjęcia, a w publicznych kanałach TV kilkusekundowe migawki – to cieszy. Dziwi więc arogancja rządzących, którzy nie potrafią wykorzystać i skorzystać z przygotowanego gruntu: wypromować marki — Polska.
Nie rozumiem ludzkiego zacietrzewienia, ten wziął, ten dał. A może po prostu powinno być — ten żyje? Od lat wspieram, pomagam i aktywnie angażuję się w przygotowania WOŚP. Tak zrobię podczas najbliższego finału. Z dala od tych, którym słowa Apostoła Jana są tylko znakami alfabetu:
Jeśli zaś ktoś posiada dobra tego świata, a widzi brata w potrzebie i zamyka przed nim serce swoje, jakże w nim może mieszkać miłość Boża? Dzieci, miłujmy nie słowem ani językiem, lecz czynem i prawdą.
Jako ćwiczenie umysłu na zbliżające się Boże Narodzenie proponuję: zamknąć oczy i wyobrazić sobie stajenkę Betlejemską bez Żydów, emigrantów i ciemnoskórych. Jeśli po otwarciu oczu wciąż będziecie widzieć tam sylwetki ludzkie zamiast świń i krów to jest z Wami coś nie ten tego.
Życzę przede wszystkim by się wypełniła Wam nadzieja, na lepsze życie, na lepszą pracę i zachowanie zdrowia. Jedna rzecz jest dla mnie najważniejsza. Bądźcie podczas tych świątecznych dni razem, z rodziną, z rodzeństwem, z tymi których kochacie…