Moje kolejne miłości

Gdy skończyłem odsłuchiwanie płyty Melody Gardot zadałem sobie pytanie: czy można zakochać się kilka razy? I zadaję je za każdym razem gdy biorę do ręki nową płytę i delikatnie rozwijam ją z szeleszczącego papierka. Czy w miłość można zanurzać się za każdym razem na nowo?

Melody Gardot to dziś 33 letnia amerykańska piosenkarka jazzowa, autorka piosenek, pianistka i gitarzystka. Śpiewa po angielsku i francusku, a wpływ na jej twórczość wywarli tacy muzycy bluesowi i jazzowi jak: Judy Garland, Janis Joplin, Miles Davis, Duke Elington, Stan Getz czy George Gershwin. Za to co robi i jak to robi, kilkukrotnie nominowana była do nagrody Grammy.

Gardot, jak wielu amerykańskich muzyków, zaczynała swą karierę od występów w piano barach. W Filadelfii, kiedy miała 18 lat jadąc rowerem została potrącona przez przejeżdżający na czerwonych światłach samochód SUV. Doznała neurologicznego urazu głowy, rdzenia kręgowego oraz złamania miednicy w dwóch miejscach. Przez rok musiała leżeć na plecach, zamknięta w szpitalu. W tym czasie musiała od początku uczyć się prostych zdań i wykonywania codziennych czynności takich jak mycie zębów i chodzenie. W tym miejscu zaczyna się prawdziwa historia.

Melody urodziła się w czasie, gdy walka o bycie sobą znaczyła wszystko. Przegranym stawało się, gdy nie miało się niczego wewnątrz siebie do zaprezentowania. Gardot nie musiała świecić gołym tyłkiem na stalowej kuli, prezentować wypadającego biustu podczas wykonywania hymnu lub podróżować do światowych kurortów by nakręcić videoclip do piosenki umpa umpa, wracając do tematu.

Po wypadku przez dłuższy czas pozostawała nadwrażliwa na światło i dźwięk, wymagało to od niej noszenia przeciwsłonecznych okularów niemalże przez większość czasu. W tym okresie cierpiała na problemy z pamięcią i nie potrafiła wejść w życie bez utraty poczucia czasu. Ból odczuwa do dziś.

Gardot podąża za naukami buddyzmu, a do tego jest kucharzem makrobiotycznym. Muzyka odegrała kluczową rolę w jej rehabilitacji i powrocie do zdrowia. Jest propagatorem muzykoterapii, odwiedza szpitale i uniwersytety. Podczas tych wizyt omawia korzyści płynące z takiej formy rehabilitacji. W roku 2012 w New Jersey stworzono program muzykoterapii nazwany jej imieniem.

Melody włada biegle językiem francuskim chociaż na co dzień posługuje się angielskim i słusznie uważa się za „obywatela świata”. Jeszcze gdy była małą dziewczynką, jej mama, która była fotografem i wiele podróżowała, zostawiała ją pod opieką babci, powojennej emigrantki z Polski. Babcia Melody Gardot znała język rosyjski i mówiła po polsku. Nauczyła wnuczkę wielu ciekawych wyrażeń o czym mógł przekonać się podczas wywiadu w programie Trzecim Polskiego Radia jeden z redaktorów gdy usłyszał „bo ci dam po dupie”. Gardot nie wstydzi się swego pochodzenia i często podczas koncertów wspomina babcię, tak jak miało to miejsce podczas koncert z 2009 zarejestrowanego na płycie „Life a FIP” w trakcie utworu „Over The Rainbow”.

Melody stała się moją kolejną muzyczną miłością. Wspominając jej słowa z jednego z wywiadów: „Naprawdę mam nadzieję, że życie nigdy nie będzie zbyt wygodne, ponieważ uważam, że cała sztuka musi pochodzić z cierpienia” zastanawiam się, czy moje cierpienie rosnące wraz z kolejnymi muzycznymi miłościami, które spotykam na swojej drodze, doprowadzi mnie do takiego poziomu dyskomfortu, że stworzę coś w czym sam się zakocham?

Z głębi serca życzę wszystkim Czytelnikom:
niezbyt wygodnego życia!

Tu i ówdzie słyszę głosy, że do granicy ze Stanami Zjednoczonymi zbliżają się bandyci i kryminaliści. Mam wrażenie, że tych jest już tu pod dostatkiem i nie są kolorowi.

28 sierpnia 1955 r. ciało czternastoletniego chłopca o imieniu Emmett Till zostało odkryte w rzece Tallahatchie w Mississippi. Ciało zostało okropnie okaleczone, zanim je zatopiono. Była to bezsensowna i okrutna zbrodnia na tle rasistowskim.

To jeden z lepszych teledysków jakie obejrzałem w ostatnim czasie. Byłem wzruszony, poruszony i poczułem ból. Nawet w 2018 roku rasizm wciąż istnieje. Drobne przestępstwa na tle rasowym wciąż mają miejsce i jest to strasznie smutne. Na większą skalę wciąż istnieją zbrodnie z nienawiści, które opierają się na różnicach wynikających z rasy, religii, seksualności czy niepełnosprawności. Dyskryminacja wciąż istnieje, powodując popełnianie bezsensownych, ohydnych mordów.

Melody Gardot śpiewa w tej piosence: „Wierzę w świat, do którego wszyscy należymy”.

Jeśli zapytasz drzewo: Jak się czujesz? – przykładając swoją uwagę do tego, że to ono rozprzestrzenia swój zapach i sprawia, że inni ludzie obok Ciebie są szczęśliwi, to ja nie sądzę, by drzewo tak na to patrzyło. Świat, który istnieje obok nas będzie istniał gdy nas nie będzie. Twój sposób patrzenia pozostaje jedynie Twoim sposobem widzenia otaczającego Cię świata i niczym więcej.
2
This field is required.

Zapraszam do grona moich subskrybentów! Dzięki temu zyskasz dostęp do jeszcze większej liczby fascynujących historii, a ja będę mógł dalej tworzyć treści na najwyższym poziomie. Nie przegap żadnego wpisu – czekają na Ciebie wiedza, inspiracja i rozrywka. Zapisz się już dziś i dołącz do grona moich Czytelników!

Comments 3

  • Sylwia11/01/2018 at 5:53 am

    Wzruszyłeś mnie do łez tym wpisem. Historia Melody jest niesamowita i inspirująca. W głębi duszy mam przeczucie, a wręcz pewność, że w życiu trzeba niestety przeżyć jakąś tragedię, aby nasza prawdziwa Siła mogła ujrzeć światło dzienne. Na codzień jej nie potrzebujemy, jeśli nasze życie jest w miarę dostatne i spokojne. Po co wtedy uruchamiać tę Siłę, z kim lub czym walczyć? Dopiero w obliczu takich skrajnych sytuacji człowiek ją w sobie budzi. Albo całkiem się poddaje i załamuje…

    Mam przyjaciela, który jest tak samo uzależniony od muzyki, jak Ty. Nie ma dnia, w którym by jej nie słuchał. Ona mu pomaga i działa na niego. Wiem, jak się obchodzić z takimi typami, jak Wy haha 😛 Kiedy pisałeś o rozpakowywaniu nowej płyty, mi się to skojarzyło ze mną i moim otwieraniem nowej przesyłki z książką w środku. Książki są dla mnie tym, czym dla Ciebie jest muzyka. Mogłabym żyć w bibliotece 🙂

    Pięknie to wszystko opisałeś <3

    • Dariusz11/08/2018 at 9:13 pm

      Bardzo podobnie sądzi o muzyce Kazik Staszewski, były członek zgromadzenia Świadków Jehowy: artysta głodny jest bardziej płodny… ale wracając do Twego komentarza.
      Zanim ludzkim oczom dane było ujrzeć najstarsze dzieło literackie Mahabharata, przez lata przekazywane jedynie ustnie, a następnie zamknięte w zgrabne reguły języka, człowiek używał dźwięków by porozumiewać się i opowiadać swoje historie. Uderzał o siebie różnymi przedmiotami, imitował otaczające go dźwięki, wyłapywał z chaosu życia powtarzające się kombinacje i układał je w pierwsze dźwiękowe historie. To właśnie była muzyka.
      Dzięki wielkie!

      • Sylwia11/11/2018 at 1:00 am

        Są takie rodzaje muzyki, których jednak nie potrafię zrozumieć. Ty masz na pewno większą wiedzę na temat jej znaczenia. Na przykład muzyka Japońska/Koreańska (?), która polega na uderzaniu w gongi lub inne metalowe instrumenty, przy której “tańczą” wymalowane na biało postacie z wielkimi, przerażonymi oczami 😛

  • Add Comment

    This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.