Dożynki lub jak inaczej zwykło się je nazywać „Święto Plonów” lub „Wieńce” to ludowe święto swoimi korzeniami sięgające czasów przedchrześcijańskich. Religie, chcąc pozyskać nowych wiernych, wchłaniały pogańskie obrzędy i ożywiały na nowo, na swoje potrzeby.
Obrzęd dożynek od chwili swoich narodzin, związany był z kultem roślin i drzew, potem z pierwotnym rolnictwem. Wraz z rozwojem gospodarki folwarczno-dworskiej w XVI wieku dożynki zagościły na dworach majątków ziemskich. Urządzano je dla żniwiarzy (służby folwarcznej i pracowników najemnych) w nagrodę za wykonaną pracę przy żniwach i zebrane plony.
W czasie dożynek organizowano biesiady z poczęstunkiem i tańcami, dawniej poprzedzone rytualnymi obrzędami i modlitwami, bawiono się. Stanowiły one relikt dawnych zwyczajów o charakterze magicznym, mających zapewnić urodzaj na przyszły rok.
Nasi przodkowie każdego roku w czasie równonocy jesiennej (23 września) składali ofiary. Pletli wieńce, tańczyli i śpiewali na chwałę bogów m.in. Mokoszy, Welesowi i Świętowitowi, dzięki którym mogli zebrać plon z pól. Te obrzędy były pierwotnie związane z kultem roślin i drzew. Podczas tego słowiańskiego święta wróżono. Z kielicha napełnionego miodem wywróżono sobie nadchodzący urodzaj. Współcześnie obchodzi się zwykle w jedną z niedziel września po zakończeniu żniw.
Po II wojnie światowej gospodarzami dożynek byli zwykle przedstawiciele władz administracyjnych i różnych szczebli (od gminnych do centralnych) i miały one charakter polityczny. Zachowywano w nich jednak elementy tradycyjne: uroczyste pochody z wieńcami i pieśni. Towarzyszyły im także różne festyny ludowe.
Podczas jednego z weekendów sierpnia uczestniczyłem w dwóch dożynkowych wydarzeniach.
Pierwszy to Harvest Festival kościoła Mar Thoma, małej grupy chrześcijan z Kerali. Mają tu swój kościół, stanowią małą religijną społeczność, gdzie wszyscy się znają i żyją blisko siebie. Czas Dożynek był dla nich przede wszystkim okazją do dofinansowania kościoła, zebrania pieniędzy na zrealizowanie przyszłościowych planów. Były więc pokazy tańców i aukcje roślin oraz ziół, sprzedawano także oryginalne przysmaki z Kerali. Podczas krótkich wystąpień duchowych przewodników kościelnych usłyszałem słowa o tradycji i historii święta, wielokrotnie padały słowa przywołujące fragmenty świętych tekstów czy nazwy świąt judaistycznych. Podczas mojej wizyty na tym festynie urzekła mnie radość wszystkich zebranych. Tego wieczoru cieszyli się, że mogą być razem, łączyła ich wspólna tradycja i wiara, daleko od ojczyzny.
Następnego dnia weekendu znalazłem się na uroczystościach dożynkowych wspólnoty polonijnej. Tu też były śpiewy, tańce i tradycyjne stroje ludowe. Dopisała pogoda i po ulewnym deszczu wyjrzało słońce, swoimi promieniami dodając radości kościelnym ogrodom, gdzie odbywała się ta impreza. Wysokiej rangi dożynkom dodawała postać księdza misjonarza, który przybył tu z dalekiego Wybrzeża Kości Słoniowej. W jego 27 minutowej homilii nie padło ani jedno słowo o polityce, partiach czy rządzących. Było za to o ewangelii, miłości, szacunku do drugiego człowieka, potrzebie edukacji i o tym ile jeszcze możemy zrobić by pomóc potrzebującym. Mówił także o tym jak dużo złego wyrządził biały człowiek na kontynencie afrykańskim i ile czasu potrzeba by choć w najmniejszym stopniu naprawić te szkody. Po zakończonym kazaniu wniesiono dary, pieśniami i modlitwą podziękowano za urodzaj i proszono o pomyślność w przyszłym roku.
W centralnym punkcie placu ustawiono wóz drewniany wypełniony różnymi darami związanymi ze świętem dożynkowym. Były tam więc chleby, pomidory, śliwki i podobne owoce natury. Pięknie wyplecione wieńce i bukiety ziół i zbóż. Przygotowali to zwykli ludzie i przynieśli z domu to co mieli najcenniejszego, a jednocześnie podkreślającego doniosłość chwili. Najzabawniejsze jednak wydało mi się to, że po mszy najbliżej stojący, wzięli sobie dary 🙂 pomidory, śliwki, chleb, kwiaty, alkohol, fasole i cokolwiek tam jeszcze było. Tak oto przedchrześcijańskie święto ukazało swe nowe odbicie w swojskiej tradycji – brać jak nikt nie widzi, bo nie ważne że kradną, ważne że potrafią się tym dzielić 🙂