Wymodliłem sobie autobusowe miejsce, tak po prostu. Zapadłem w sen, płytki, pełen odliczania i mruczenia. Sen w którym myślałem o kobiecie, tej przede mną, może w odległości jednego metra po lewej stronie wąskiego przejścia pomiędzy siedzeniami. Miała przed sobą kartki jakiegoś brudnopisu lub pracy naukowej.
Równą czarną czcionką zadrukowany biały papier – przyjrzałem się. Całość była w języku angielskim i dotyczyła Ruchów Świadomości Kriszny, to było ciekawe. Młoda kobieta z włosami związanymi w kok i spiętymi zwykłą gumką recepturką, ta sama o którą zapytał Kuba: – Podoba Ci się? Pokręciłem przecząco głową, miała zbyt długi meszek na policzkach. Jej dłonie z paznokciami pomalowanymi na zielono spokojnie spakowały strony czytanej pracy i lekko zużyty ołówek do tzw. koszulki, a potem zręcznie włożyła to wszystko do czerwonej torebki trzymanej na kolanach.
Na wpół przymkniętymi oczami rejestrowałem mijającą rzeczywistość za oknami mego wolno jadącego autobusu wciąż zastanawiając się, których napisów na przydrożnych tablicach jest więcej: tych w języku rosyjskim czy może angielskim? Pasażer po lewej wciąż napierał.
Ta dziewczyna z długimi blond włosami po prawej od samego wyjazdu była zajęta lekturą, małej, zgrabnej książki, której okładki nie widziałem. W jej dłoniach wydawała się jak wielka księga. Pewnie czegoś w niej szukała, jakiejś odpowiedzi tak jak i ja wciąż czekałem na zwiększenie przestrzeni po lewej. Przewracała kartki, jedna za drugą, coraz bardziej oddając się lekturze. U góry strony wypatrzyłem tytuł książki, a może jednego z kolejnych rozdziałów, tego nie wiem: „Jak sobie radzić w świecie mężczyzn”. To zupełnie tak jakby ktoś dawał Ci znaki, mówił i tłumaczył jakie kroki należy stawiać by zaistnieć w świecie drugiej płci i odnieść sukces. Sukces różnoraki, może jako matka, może kierowniczka, wyzwolona kobieta, a może po prostu nie myśleć o tym całym gender i skupić się na gościu po lewej?
Cuda się zdarzają. W Jeżewie opuścił autobus. Wtedy zaistniałem. Jakże mała jest czasem strefa własnej wolności, tłumiona i ściskana prze nieznanych nam, przelotnie spotykanych ludzi? Zapytam inaczej: – Czy wymodliłem sobie tę przestrzeń czy może zdarzył się cud? Autobus nie przyśpieszał w kierunku lotniska, sunął powoli po drodze S8, wielojęzyczne reklamy za oknem oddalały się z mego świata, a miejsce po mojej lewej stronie, zajęła pięknie pachnąca, drobna dziewczyna.
0
czekam na cud na Ohare 🙂