Nie jestem pewien czy potrafię określić jak szybko lecz wiem, że świat zmienia się. Każdego dnia coś nowego wokół nas. Dawno nie byłem w tym miejscu, a tak wiele tu się zmieniło, bardzo wiele.
Niepostrzeżenie na lotnisku zagościł styl europejski – jeśli taki istnieje. Ten kojarzę sobie z wielkimi halami sklepu Ikea, mam tu na myśli kolorystykę, design i oczywiście samo wykończenie. Wokół chińskie dzieci ładują swoje elektroniczne urządzenia, oglądają filmy w niezrozumiałym dla mnie języku, śmieją się głośno i zamawiają kolejne porcje ciepłej kaszy z warzywami. Takie jest teraz moje lotnisko, port lotniczy który na stałe wrósł w moją rzeczywistość. Przypomniała mi się podróż do Sawyer, MI zaledwie kilka godzin jazdy by uciec od zgiełku. W tej miejscowości, a właściwie grupie kilku domów ustawionych obok jednej ulicy zajrzałem do sklepu spożywczego. To było około 11 w nocy. Swoim specyficznym językiem angielskim pani sprzedawczyni przedstawiła mi menu resztek, które mogłem jeszcze kupić tego wieczoru na kolację. Wybrałem potatoe carry i butelkę czerwonego wina. Cywilizacja mnie dogoniła z dala od granic, na małej betonowej przestrzeni kolorowych mebli i różnokolorowych twarzy, z szumem niezrozumiałych języków za moimi plecami, rozpoczynam podróż…
0