Każdego miesiąca uchyla się lekko małe okienko, wówczas znajduję czas. To znaczy, czas jest zawsze, lecz to po mojej stronie zapada decyzja kiedy rozpocznę tworzenie nowego wpisu, a tematów pojawiło się ostatnio naprawdę wiele! Najpoczytniejszymi wydają się te, opisujące wypadki, tragedie, zatrucia rzek i inne krwawe przypadki ludzkiej bytności na tej planecie. Rozpocząłem niesamowitą przygodę, która polega na rozmowie ze sztuczną inteligencją i tworzeniu obrazów, których nie ma. Podczas tej dyskusji obowiązują pewne zasady, są słowa, których nie można i nie powinno się wypowiadać. Przestrzegając tej zasady, dziś nie będę pisał o podnoszących słupki tematach.
Statystycznie, mamy do przeżycia około 4000 tygodni. Z wymierzoną dokładnie drobiną czasu, zasiadam do klawiatury. Tu i teraz, będzie najważniejsze.
Każdego dnia, każdy z nas, w mniejszym lub większym stopniu przechodzi przez zestaw działań, który szkoli nasz umysł na dłuższy czas. Trenujemy umysł celowo: medytujemy, ćwiczymy koncentrację, zmuszamy się do rozpoczęcia tego lub innego zajęcia/treningu, a najważniejsze jest to gdy opieramy się naszym pokusom. Przeważnie jednak „trenujemy” nasz umysł nieumyślnie: wciskamy przycisk drzemki na budziku, gapimy się przez 30 minut na media społecznościowe, pasek wiadomości, oskarżamy się o coś, czego nie zrobiliśmy. To są rzeczy, których już się nauczyliśmy i każdego dnia, kiedy wykonujemy je ponownie, umacniamy w nas ich obecność.
Do niedawna, nieomal wszelkie wybryki gwiazd i gwiazdek, uważałem za przemyślane, zaplanowane i nastawione na medialną chciwość, akty kulturalnego wandalizmu. Do dziś wiele się nie zmieniło, wciąż tak uważam. Naturalnie, mogą pojawić się niewielkie wyjątki, zdarza się bowiem i tak, że temat rozdmuchiwany przez media nabiera własnego życia. Roznoszone drobinki nierealnych wydarzeń, gdzieś osiadają i w normalnych warunkach nikt by tego nawet nie zauważył. Napompowane medialnie nabierają magicznej mocy, puchną i urastają do rangi ogromnego skandalu, a gdy upadną na podatny grunt, trafią do „właściwie przygotowanych” odbiorców, rozrastają się do nieprzyzwoitych rozmiarów. Z całym szacunkiem dla moich Czytelników, by zrozumieć, poczuć, wiedzieć i docenić – trzeba być, choć nieco prawdziwie przygotowanym na to, co może nas spotkać.
Nie uważam, by ktoś mógł poczuć się nieprzyjemnie z powodu takiego właśnie, codziennego szkolenia, wykształcania nawyków. Teraz przystawiam do siebie, te dwa zdawałoby się, odległe od siebie światy/tematy dlatego, że chce wskazać szansę na lepsze jutro – każdego dnia możemy użyć naszej świadomości i odnaleźć pokłady intencjonalności w tym, co w sobie szkolimy. To właśnie może zmienić dosłownie wszystko dookoła nas, stworzyć nas od nowa. Słowa, które wypowiadamy, powinny oznaczać to, w jaki sposób opisują desygnat i nic więcej. Słowa polityków, ich gesty nie dają i nie mogą, poprzez swoją ubogą formę, dać jednoznacznych odpowiedzi. Stają się językiem głupców i pożytecznych idiotów. Stają się w końcu, karmą dla tych, którzy ich naśladując, widzą w politycznych wypowiedziach sens i potwierdzenie dla własnego życia.
Tak jak hydraulik nie może zająć się moim problemem z oświetleniem, tak i malarz nie naprawi mego auta po stłuczce. Bowiem książki nie są dla idiotów. Żeby czytać, trzeba mieć jakąś kompetencję, pewną wrażliwość. Czytać ze zrozumieniem i świadomym zaangażowaniem, połączonym z wiedzą. Książka jest niczym drogocenny, skomplikowany instrument, operujący na najwrażliwszym materiale naszego ludzkiego jestestwa: mózgu.
Nie piszę, by kogoś obrazić lub zniechęcić do czytania – nie o to mi chodzi, piszę o tym, bowiem jestem głęboko przekonany, że nasze codzienne szkolenia w tworzeniu nawyków, dają szansę na przyszłość. Każdego dnia możemy umieścić naszą świadomość oraz intencjonalność zachowań i czynów w tym, co trenujemy. Takie postępowanie odmieni wszystko, co do tej pory robiliśmy – nasze milczenie, nasze nazywanie rzeczy nie po imieniu. Taki „trening” może w końcu stworzyć inny sposób, w jaki zaczniemy pokazywać się w życiu na nowo. Pokazywać się w życiu, które mamy tylko jedno. Tu i teraz, drugiej szansy nie będzie.
Łatwość zyskania odbiorców w internecie sprawia, że zanika potrzebny wspólnocie kult kompetencji, znajomości rzeczy: więc ktoś, kto nie zna fizyki, szerzy bzdury o chemitrails; ktoś, kto nie zna się na lotnictwie, orzeka z wielką pewnością o wypadkach lotniczych, a ktoś, kto przeczytał niewiele, a z kanonu kultury w ogóle nic, rozdaje rangi w literaturze.
Jest prawdą, że nie śpisz, czytając ten tekst, jesteś obudzony, nie śnisz. Czy to już wszystko, czego możesz spodziewać się od własnego umysłu? Czy w ciągu ostatnich kilku minut, podczas czytania tego tekstu, potrafiłeś dostrzec to co dzieje się dookoła Ciebie? Jak ten tekst zmienia twoje postrzeganie i czy podnosi jakość twego życia? Gdy spojrzysz wstecz, co zapamiętałeś w ciągu ostatnich minut? Wracając do początku, ileż to jeszcze tygodni pozostało przed tobą?
Ale jak to, Ty i sztuczna inteligencja? 4000…musze szybko podliczyc, ile z tych przecietnych juz mi uplynelo. A przeciez tyle jeszcze nieprzeczytanych ksiazek, taka Mistrz i Malgorzata zawieszona na stronie pewnie 63 od 2017 roku. W listopadach najczesciej rozczytuje sie w ksiazkach, ktore powoli odkladam od poczatku lata. Powracam i czytam, czytam. Ale, coz, z wiekiem coraz mniej, bo wzrok slabnie a wieczory to pora czytelnika. Zaraz, zaraz, ile mi zostalo tych tygodni z 4000 na przeczytanie nieprzeczytanych? No a gdzie tu czas na pisanie…
Aga, tak to prawda, cywilizacja niesie ze sobą nowe narzędzia, obdarowuje nas nimi. Ważne, by nauczyć się pływać, by fala nas nie zatopiła.
Nie wiem, czy ktoś napisał to przede mną, lecz faktem jest, że czytanie uczłowiecza.
Dziękuję, że jesteś i znajdujesz czas by mnie odwiedzić. Wybacz za wielomiesięczne opóźnienie w odpisywaniu.
Twoje postrzeganie świata zgadza się z moimi odczuciami. Współcześnie każdy umysł jest zapchany tragediami, dramatami, poparty bombardowaniem czarnymi wizjami wróżów, jasnowidzów. Jak długo można być zdrowym, jeśli karmimy mózg samymi złymi wieściami? Wprawdzie na nieszczęściu podobno nalepiej zarabiają dziennikarzyny, więc latwy zarobek kusi wielu dziennikarzy, dlatego często robię sobie detoks, aby odpocząć od złych informacji, które kradną czas i niszczą zdrowie. oraz odcinam się od mediów. W realu mam życzliwych ludzi, sama mogę liczyć na pomoc i wsparcie. Moimi sąsiadami jest rodzina ukraińska, podrzucamy sobie wzajemnie pyszności, czyż nie są to miłe gesty, przy okazji uczymy się języków.
Zasyłam moc serdeczności
Ultra, w sam punkt, w samą dziesiątkę. Tak jest.
Żyjemy w świecie, w pewnym sensie, opartym na niczym nieskrępowanym subiektywnym dualizmie postrzegania. Wyobraź sobie kolejkę po chleb orkiszowy. Zdrowy jest przecież, po chleb bez drożdży, po chleb bez ulepszaczy. Ludzie kupują też jajka od kur niekarmionych antybiotykami, i ser, i mleko. Tak wiele zdrowych produktów żywnościowych, a potem ci sami ludzie z kolejki wracają do swych domów, zasiadają z butelką piwa przed telewizorem i palą papierosy.
Rano, zaraz po przebudzeniu, łykają garść całą witamin i suplementów, tych co pomagają w życiu zachować długo zdrowie. Idą do pracy, przeklinają w korkach na autostradach i znowu palą, siedzą przed ekranami monitorów, nie ruszają się.
Czekają niedzieli, by dzień święty celebrować, lecz zanim wyjdą do kościoła, czytają horoskopy, idą do wróżki, komentują sny. Ludzie żyją w świecie, który im odpowiada, samych siebie szufladkują, oszukują się, zapychają umysł tragediami z telewizyjnych okienek, jedynego źródła wiedzy wszelkiej. Biorą za dobrą monetę słowa pretendujących do roli celebrytów, marnych adeptów sztuki dziennikarskiej.
Co jest ważniejsze? Życie w zgodzie z własnymi ocenami świata i rzeczywistości, czy może ciągłe samokształcenie? Zadawanie pytań, szukanie na nie odpowiedzi?
Od lat nie używam telewizji, nie daję się intelektualnie gwałcić, przebywam na informacyjnym detoksie i dobrze mi z tym.
Tutejsza Polonia jest podzielona. Z jednej strony silne aspiracje narodowe, by się wyróżniać, pokazać polską wielkość, a po przeciwnej stronie podły nacjonalizm, rasizm, zaprzaństwo. Jeszcze do niedawna sądziłem, że zło jest złe, a dobro dobre i nie ma nikt problemu z jego rozróżnieniem. Teraz tak nie jest. Czarni odbierają białym pracę i są leniwi, a Ukraińcy zabierają świadczenia socjalne i oszukują w informacjach o wojnie – tak mówią o tym pewne grupy polskich emigrantów.
Świat zmienia się na naszych oczach, a Ty jesteś tego najlepszym dowodem, że można dobru pozwolić mądrze żyć. Wspólne gotowanie, język, a przede wszystkim szczere i prawdziwe zainteresowanie drugim człowiekiem!