Wyobraźcie, że był sobie kiedyś czas radości i pokoju. Kiedy wszyscy czuli się spokojnie, bezpiecznie i byli kochani. Czas, w którym każdy miał chwilę na bycie razem z rodziną, z partnerem, z bratem, z siostrą czy nawet z tą panią z naprzeciwka, która przychodziła do ogródka jesienią i wycinała suche łodygi kwiatów. Czas, który był dobry dla umysłu i ciała, pozwalał odpocząć po ciężkim dniu i w jego ciszy najpiękniej wybrzmiewały głosy ptaków. A teraz wyobraźcie sobie, że macie szansę na kilka chwil przenieść się do tego momentu, do tamtych dobrych chwil. Zapraszam.
Kiedy przygotowujemy się do zmiany kartki kalendarza i oficjalnego powitania, przejścia na stronę nowego i nieznanego jeszcze roku, naturalne jest, że zastanawiamy się nad tym co za nami, zerkamy w przepaść przeszłości, zastanawiamy się nad dwunastoma miesiącami, które właśnie znalazły się za nami (lub w niektórych przypadkach jak zadry wciąż w nas tkwią).
Zmierzch roku, dzień przełomu, finał, a do tego czas podsumowania mniej lub bardziej dotrzymanych obietnic. To jedynie kwestia umowna, kartka w kalendarzu, a jednak… Jest taka zabawna piosenka z 1966 roku, amerykańskiego zespołu The Byrds, zatytułowana “Mr. Spaceman” teraz tak właśnie się czuję, jak podmiot liryczny tej piosenki. Otwieram rano oczy — jest ciemno i chciałbym stąd uciec, czuję się dziwnie. Myślę więc sobie, kurczę co robić? Proszę więc w myślach, zabierz mnie stąd jak najszybciej! Jestem niespokojny i czuję, że nie chcę tu już więcej być!
Nic więcej się nie wydarzy, napiszę tak: mijający rok taki właśnie był, dziwny i niespokojny. Chciałbym, by go już nie było. Pewnie dlatego jego podsumowanie przychodzi mi z tak ogromnym trudem. Ciężko jest bowiem układać słowa i pisać o tym ile się zmieniło, ile wydarzyło rzeczy dobrych, mniej dobrych i okropnych. Ilu wspaniałych ludzi bezpowrotnie odeszło, a ilu uwierzyło w słowa bezobjawowego prezydenta, że naród ma w sobie gen nieposłuszeństwa.
Patrząc na mijający rok, jedno wydaje mi się pewne: w tym roku zapomnieliśmy o wielu rzeczach. Trudno jest mi teraz przypomnieć nazwiska, miejsca lub wydarzenia, a jeśli ich nazwy mam na końcu języka, to nie mogę ich wymówić. Jeśli czujecie podobnie, to myślę, że najwyższa pora porozmawiać z przyjacielem i skonsultować się z lekarzem. Teraz mogę z pełną tego świadomością napisać: przestałem ufać ludziom, tak jak czyniłem to kiedyś i wątpię, czy kiedykolwiek jeszcze uda mi się powrócić i to co najważniejsze, czy będzie mi się jeszcze chciało, czy będę o tym pamiętał?
Wielu z moich bliskich i dalszych znajomych, wierzy w ukryte przed naszymi oczami rzeczy, włączając w to demony, anioły, duchy lub pewnych bogów. Od lat mieszkając w Stanach, niejednokrotnie spotykałem osoby, które z całą swoją stanowczością wierzyły w jakieś ponadnaturalne siły, w zdolności parapsychiczne, uzdrawianie wiarą lub komunikowanie się ze zmarłymi. Niewątpliwie wśród nich są i tacy, którzy zaufali medycynie niekonwencjonalnej. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że większość z nich jest całkowicie przekonana o tym, że to, co wydarzyło się 6 stycznia, było prawnie i moralnie możliwe. Pierwsze tygodnie mijającego roku były bardziej wypełnione wiadomości opisującymi tzw. społeczne nieposłuszeństwo niż wszystkie pozostałe wiadomości zebrane z całego roku w jedną całość.
Nie dotyczy to wyłącznie tego kraju. Historia nacjonalizmu, a w szczególności ideologii faszyzmu, pełnymi garściami czerpiącej z tego pierwszego, pokazuje jednoznacznie, że gdy kłamstwo żyje dłużej niż kłamca, na świat przychodzą demony rasizmu, antysemityzmu i braku akceptacji mniejszości narodowych. Brzydzę się wyznawcami tych okropieństw. Dzielę z pozostałymi smutek po tych, którzy na zawsze przekroczyli granicę na wschodzie kraju.
Nie wiem, dokąd to prowadzi, nie jestem nawet pewien czy chciałbym to wiedzieć, lecz jestem świadomy, że zabraknie mi czasu, by tego się dowiedzieć. Brakuje mi błyskotliwych słów, cudownych zdań, które tylko samym swoim brzmieniem zmieniają rzeczywistość. Brakuje mi też czerwonej pigułki, by wydostać się stąd na wolność. Teoria znaków językowych, z której tak chętnie korzystają profesjonalne media daleko po prawej stronie, wdarła się do już i tak rozklekotanej rzeczywistości. Ta przezabawna trójca Duda-Trump-Modi ciągnie nas ku niebieskiej zarazie, chwytliwe sprzedawanej przez Putina i wielu jemu podobnych, tylko nielicznym udało się w tajemnicy przed wszystkimi spróbować na Wschodzie, czerwonej pigułki. Dziś liczą się statystyki kliknięć, oglądalności, popularności. Mało kto zawraca sobie głowę treścią, która potrafi w sposób pozytywny odmienić rzeczywistość, wpłynąć na innych. Nuda i lenistwo. Brzydota. Słupki oglądalności skaczą do góry jak szalone, tylko przy zdjęciach małych kotków i rozszarpanych ciał.
Jeśli to czytasz, a właściwie dotarłeś do końca tego wpisu, to oznacza, że zależy Ci na wielu tych samych rzeczach, na których mi również zależy, co oznacza, że prawdopodobnie jesteś teraz sfrustrowany, wyczerpany, a także nieco zaniepokojony nadchodzącym rokiem, o którym już wiesz, że na pewno pojawią się nowe warianty wirusa, pojawią się nowe pęknięcia w Twoich relacjach z innymi i co najważniejsze, będziesz musiał dokonać w swoim życiu szalenie ważnych wyborów – wraz ze wszystkimi dookoła, spotkasz to czego nie można przewidzieć ani zaplanować. Chcę ci więc tylko napisać: wszystko będzie dobrze. Będzie dobrze. Dopóki tu jesteśmy, będziemy.
Każdy bez wyjątku, kogo kiedykolwiek spotkałeś na swojej drodze życia. Każdy, kogo kiedykolwiek jeszcze zobaczysz na tym świecie przyjaciel lub ktoś całkiem obcy. Każdy z nich pewnego dnia straci to, co na tym świecie, kocha najbardziej. Pod tym względem absolutnie od siebie się nie różnimy. Nic nie trwa wiecznie. Świadomość straty, tego przerażającego upadku ze szczytu góry ludzkich uczuć, niech nauczy nas czynić świat dookoła najpiękniejszym z możliwych, niech uczyni go niepowtarzalnym! Tu i teraz, w tych niespokojnych czasach, bądźmy po prostu dla siebie uprzejmi. Przyjaźń uratuje świat, a miłość go uzdrowi.
To już po raz kolejny, na własnym blogu, wyraźnie i z pełną świadomością znaczenia słów, mogę napisać: edukacja stała się towarem, jej brak, jej cena, jej wartość z każdym dniem zmieniają się na niekorzyść tych, którzy z niej powinni korzystać.
Cóż, pora kończyć, oddalić się na wcześniej zaplanowaną pozycję i obserwować „walkę”, żegnaj Stary Roku, Witaj Nowy.
W nadchodzącym roku życzę Wam, _podwójnej_ ilości tego, czego mi życzyliście przez mijające 365 dni!
Not everyone has the same opinion about you.
Only you know what you are going through in your life.
Others know nothing about you.
Świetne, pełne głębokich refleksji podsumowanie roku. Dzięki wielkie.
Warto było doczytać do końca.
Owocnego Roku, szacunku i uwagi dla siebie i tego co dookoła.
Najpiękniejszym życzeniem są Twoje słowa.
Pewnych ludzi na swojej drodze nie spotyka się przypadkiem, są tam, czekają, trzeba ich odkryć i wtedy można z nimi pozostać na kolejny rok i kolejne lata.
Dziękuję, że jesteś tak blisko.
?
Refleksje niewesołe, ale życzenia piękne, bo podwójne.
W nadchodzącym roku życzę wiele miłości, wspaniałych przyjaźni i spełnienia najskrytszych, osobistych marzeń w zdrowiu i szczęściu.
Zasyłam moc serdeczności
Jesteś wspaniała (i to podwójnie) dziękuję za Twoje życzenia z nadzieją, że spełnią się wszystkie — dzięki nam i naszej radości życia!