Na ogromnych, podświetlanych bilbordach, ustawionych wzdłuż wciąż jeszcze nie zaśnieżonej autostrady, którą nieomal codziennie pokonuje w drodze do pracy, pojawiły się wielkie, białe niedźwiedzie na czerwonym tle trzymające w łapie ciemnobrunatny napój o nazwie znanej nieomal wszędzie na świecie. To niechybny znak, że zbliżają się święta, czas wypieku ciast oraz, mam nadzieję, wspólnego i rodzinnego gotowania.
O wspólnym gotowaniu napiszę dziś dlatego, by czytelnicy nie spędzali resztek dni tego roku w sklepach, przynosząc do domu gotowe wypieki lub inne produkty, lecz by wspólnie z innymi domownikami podnieśli kulinarną poprzeczkę i słuchając pięknej muzyki, oddali się pichceniu lub chociaż zechcieli spróbować czegoś zupełnie nowego.
Kuchnie świata mają to do siebie, że uwielbiają się przenikać, nawzajem inspirować, a co moim zdaniem najważniejsze, poszczególne przepisy nie pozostają martwe. Wiem, każda gospodyni domowa stara się trzymać twardo reguł wyznaczonych przepisem, ale… wiem, że każda/y z was przyzna mi rację, że choć raz spisane i skrupulatnie przestrzegane, to w królestwie dobrej pani domu zawsze znajdzie się miejsce na improwizację, na wprowadzenie czegoś własnego, rodzinnego czy wreszcie niewielką zmianę zależną od posiadanych składników.
Podobnie w życiu jest z wieloma innymi sprawami np. z muzyką, która często inspirowana przez różne style, przenika te poprzednie i tworzy zupełnie inną wartość, niesie ze sobą nowe znaczenia. Tak jak np. hymn Unii Europejskiej, który jest fragmentem IX Symfonii skomponowanej przez Ludwiga van Beethovena w 1823 do tekstu poematu Fryderyka Schillera „Oda do radości” z 1785 r. Hymn europejski jest wizytówką nie tylko Unii Europejskiej, ale również Europy w szerszym znaczeniu. Poemat „Oda do radości” Fryderyka Schillera wyraża więc idealistyczną wizję braterstwa całej rasy ludzkiej – wizję, którą podzielał Beethoven, wizję którą podzielam i ja rozumiejąc jakie wartości ze sobą niesie.
W moim mieście w samo południe, w centrum miasta z budynku ratusza, odgrywany jest hejnał miejski. W czwartek 10 grudnia w chwilę po nim miał zostać odegrany hymn Unii Europejskiej. Tak się nie stało. Pewien człowiek nakazał wyłączyć prąd.
Kati roll to uliczne danie pochodzące z Kalkuty. W swojej pierwotnej formie jest to pieczony na metalowym szpikulcu kebab zawinięty w chlebek paratha, z biegiem lat rozwinęło się wiele odmian, z których wszystkie obecnie noszą nazwę ogólną kati roll. W języku bengalskim słowo Kati z grubsza oznacza „patyk”, odnosząc się do tego, jak pierwotnie zostały wykonane kati rolle. W Bengalu ten przysmak jest po prostu nazywany „bułką”. Kati roll zwykle zawiera w sobie chutney z kolendry, jajko i kurczaka, lecz ich rodzaje mogą się różnić. Na całym świecie, szczególnie w niektórych częściach Kanady i Stanów Zjednoczonych, kati roll stał się popularnym fast foodem w indyjskich restauracjach na wynos. Początkowo potrawy Kati Roll wykonane były z mięsa wołowego, obecnie występują w różnych odmianach z kawałkami kurczaka lub baraniny, marynowane w przyprawach, gotowane na szaszłykach i oczywiście wegetariańskie. Warianty nadzienia tak przygotowanych kati roll, obejmują jajka, ziemniaki, paneer czy mieszankę warzyw z curry. Ciekawostką jest fakt, że w roku 2012 amerykańska sieć fast foodów Taco Bell wydała swoją wersję kati roll w Indiach nazywając je „Mexican-inspired burrito”, które jest połączeniem kati roll oraz kathitto.
W Stanach Zjednoczonych kati roll można znaleźć niemal we wszystkich menu dobrych indyjskich restauracji. Kati Roll Company z Nowego Jorku jest pierwszą restauracją w USA specjalizującą się w przygotowaniu tych pożywnych i zdrowych produktów żywnościowych. Firma ta często wymieniana jest jako główny katalizator wciąż rosnącej popularności indyjskiej żywności w Stanach. Latem 2014 roku w Seattle powstała firma Roll OK Please, specjalizująca się w sprzedaży ulicznych potraw z kuchni indyjskiej w centrum miasta oraz dzielnicach Bellevue i Redmond.
Do prezentowanej przez mnie polskiej wersji kati roll w stylu indyjskim nie użyliśmy zbyt wielu ziemniaków, za to jako nadzienie zastosowaliśmy marchewkę, kapustę, paprykę i paneer. Znalazły się tam także czosnek, imbir, turmeric oraz liście kolendry. Do tego niezbędne okazały się przyprawy w postaci garam masala, mielonej kolendry i sproszkowanego chili, a to po to by przywołać smak ulicznych wspaniałości z Kalkuty. Do owijania użyliśmy posmarowanych wewnątrz słodko-kwaśnym sosem placków roti, które spokojnie można zastąpić tymi używanymi w kuchni meksykańskiej, a nawet pokusić się o przygotowanie swego własnego ciasta na naleśniki co jeszcze bardziej, nie tylko kształtem przypominać będzie dobrze nam znane z polskiej kuchni – naleśniki/paszteciki.
Tak na zakończenie wspólnego gotowania pomyślałem sobie, że nieważne jest jaki hymn powinien zostać odegrany w centrum miasta i z jakiego powodu, ważna jest bowiem jakość wspomnień, które po nas pozostaną. Niewodnica położona jest 9 km od Białegostoku kolego Waldku. Nie uda się powstrzymać przenikania kultur, zamknięcia się przed światem w bańce narodowego państwa. Tak długo jak fragmentem IX Symfonii skomponowanej przez Ludwiga van Beethovena do tekstu poematu Fryderyka Schillera będzie hymnem Unii Europejskiej, tak długo Białystok będzie w kraju, który jest na mapach Europy, a nie poza nią.