W mieszkaniu naprzeciwko mieszka kobieta, która bardzo często wychodzi na balkon. Tam przesiaduje z otwartą szeroko książką, a u jej stóp leży, w promieniach słońca, nieomal żółty pies. Dawniej zastanawiałem się jakiej jest narodowości i na kogo zagłosuje w listopadowych wyborach, dziś to nie ma znaczenia. Pewnego słonecznego popołudnia doszedłem do wniosku, że czyta ona książki historyczne.
Kiedy myślimy o historii, to zwykle przychodzą nam na myśl nudne lekcje w szkole średniej. Czasem czujemy, że dotyczy to nas będących tu i teraz, a to co minęło, pozostaje raczej jedynie zapiskiem w szkolnym podręczniku. Trudno jest rozdzielić to co się wydarzyło, od tego co dziś jedynie się powtarza. Tak naprawdę to tylko nieliczni posiedli tę umiejętność.
W szkole średniej, moja nauczycielka historii, pani z dyplomem doktora i bogatym dorobkiem naukowym często na lekcjach powtarzała: historia to dziwka, nie tylko sprzyja tym, którzy u władzy wybierają drogę zniewolenia obywateli, lecz też lubi się powtarzać, gdy obywatele nie wyciągają wniosków. Skoro mają zupę we własnym talerzu, jako takie pieniądze, stałą pracę i portret świętej rodziny na ścianie, więc nic więcej do szczęście im przecież nie trzeba.
Po takim rozpoczęciu, lekcja historii przebiegała spokojnie, zwyczajnie i nic nadzwyczajnego nie miało prawa jej przerwać, nie mogła jej nawet zakłócić informacja o siedmiu nałożnicach Mieszka I.
W studio „Britannia Row” wiosną 1976 roku stało się podobnie z tym jednak, że była to jedna historia i tylko jeden jej bohater.
Do wspaniałych pozostałości, dwu świetnych utworów, niczym niechcianych resztek po albumie Wish You Were Here (1975), a których szkoda było nie wykorzystać Roger Waters dopisał nową historię. Zmienił im tytuły i słowa na „Dogs” (Psy) i „Sheep” (Owce), nieco później przyniósł jeszcze jedno nowe nagranie, które zatytułował „Pigs” (Świnie) i tak oto materiał na nową płytę był już gotowy.
Płyta zawierająca tak zatytułowane utwory mogła nosić tylko jeden tytuł. Po trwających kilka miesięcy sesjach nagraniowych, 23 stycznia 1977 roku Harvest i Columbia Records pozwoliły fanom cieszyć się dziesiątym albumem studyjnym Pink Floyd zatytułowanym po prostu „Animals” (Zwierzęta).
Pragnąc by okładka nowego albumu była naprawdę wspaniała i miała chociaż symboliczny związek z jego treścią muzycy wpadli na pomysł by wykonać zdjęcia, wielkiej, olbrzymiej, nadmuchiwanej świni na tle elektrowni w dzielnicy Battersea. Budynek elektrowni miał stanowić symbol odhumanizowanego świata. Taki balon zamówiono w niemieckiej fabryce znanej przede wszystkim ze słynnych Zeppelinów (głośny chichot historii). Pierwsza próba nie powiodła się i dlatego druga tura sesji fotograficznej była dla muzyków tak ważna.
Lina, trzymająca na uwięzi nadmuchany helem różowy balon jednak w końcu pękła, a świnia wzniosła się wysoko w powietrze odlatując tak jak dane choć niespełnione obietnice.
Zapytacie dlaczego o tym piszę? Album „Animals” jest doskonałym przykładem pracy koncepcyjnej. Tym razem Roger Waters nakreślił opowieść o pewnych układach i układzikach, zależnościach pomiędzy ludźmi, które dane jest nam obserwować każdego dnia. Dokładnie tak, jak w bajkach Ezopa, zwierzęta zostały użyte by zdefiniować pewne ludzkie osobowości. Psy, czyli ci, którzy bez zmrużenia oka, bezmyślnie wykonują polecenia rządzących nimi Świń. Te, będąc u koryta, mając władzę, bez zbędnych zahamowań korzystają z psów, często bezwzględnie wykorzystując, naiwne, zastraszone i pragnące jedynie przetrwać Owce. Więcej znajdziecie w tym wpisie: Opór rozpoczyna się dziś!
Lider Pink Floyd, Roger Waters wielokrotnie w ostatnim czasie powracał do tego tematu, przywołując prezydenta Donalda Trumpa oraz jemu podobnych polityków w innych krajach. Podczas ostatnich koncertów Waters nie zawahał się wspomnieć o sytuacji w Polsce, napisałem o tym w poście Czy to jest życie, którego naprawdę chcemy?
Minęły dwa dni od zakończenia brudnej walki politycznej, a mnie coraz bardziej intryguje ta historyczna książka w rękach sąsiadki na balkonie. Nie znam jeszcze wyników drugiej tury wyborów prezydenckich, nie śledzę ich, nie ma mnie tam, lecz mam pytanie do moich Czytelników: Czy tak samo jak mi, teksty utworów zawartych na albumie „Animals” wydają się Wam niezwykle aktualne?
Jeśli nie obchodziłoby cię, Co się ze mną dzieje
I gdybym ja nie troszczył się o ciebie
Moglibyśmy ominąć ból i cierpienie
Zerkając na siebie poprzez strugi deszczu
Zastanawiając się, którego z tych kretynów mamy obwinić
Patrząc na latające świnie
Wiesz, że mnie obchodzi, co się z tobą dzieje
Ja wiem, że ty martwisz się o mnie
Więc nie czuję się samotny
Ani bardzo obciążony
Bo znalazłem bezpieczne miejsce
By zakopać swą kość
Każdy głupiec wie, że pies potrzebuje budy
Schronienia od latających świń