Wakacje to czas gdy mało kto zastanawia się nad kulturą. Na dalszy plan odchodzą wszelkie obowiązki, czas kanikuły to dla wielu słońce i wyjazd poza miasto. Szary zjadacz powszedniego chleba osłonięty cieniem parasola ze szklanką zimnego piwa, zastanawia się raczej nad rekordami Guinnessa lub przygląda genialnym kształtom piękna zaklętego w ludzkim ciele.
Wojna dzieli, a potem snuje własne opowieści mniej lub bardziej okropne. Niektóre często o niebo ciekawsze od zwykłych dni przetykanych obowiązkami. 13-letnia wówczas Krystyna, oraz jej babka, matka i siostra, do obozu na Syberii trafiły w 1940 roku po tym jak ich ojciec został aresztowany przez Rosjan.
Niecałe dwa i pół roku później w wyniku wymiany jeńców między Rosją a Wielką Brytanią, kobiety zostały uwolnione i tak trafiły do Brytyjskiej Afryki Wschodniej. Krystyna w tym miejscu poznała swego pierwszego męża i urodziła dwóch synów, Stefana i Jerzego. Rodzina wyjechała do Anglii, a Krystyna z mężem wyemigrowała do małej miejscowości w Australii, Perth. To tam urodziła córkę Barbarę, a małżeństwo wkrótce się rozpadło i Krystyna musiała utrzymywać swoją rodzinę z wynajmu pokojów.
W Australii poznała Rona, emigranta z Polski, który brał udział w ruchu oporu i udało mu się uciec z niemieckiego obozu na Słowacji, który w tym czasie był poszukiwaczem złota i myśliwym. Pewnego dnia, broniąc kąpiącej się czteroletniej córki, Ron zastrzelił krokodyla, a jego skórę sprzedał z dużym zyskiem. To wydarzenie zapoczątkowało niezwykłe zmiany w ich życiu, zostali łowcami krokodyli, a oprócz zabijania, chwytali je także żywe na potrzeby cyrków. Krystynę Pawłowski zaczęto nazywać „One Shot Krys” (Krystyna Jeden Strzał) a to z powodu jej niezwykłej celności, która jak wiadomo była bardzo ważna przy polowaniach na grubokościste krokodyle.
62 lata temu, w lipcu 1957 roku, Krys upolowała największego do dziś spotkanego krokodyla o długości 8,63 metra! Z tego powodu trafiła też na karty Księgi Guinnessa. Kobieta ta zamordowała tak wiele niewinnych zwierząt, że trudno to wszystko ująć zimnymi cyframi, lecz pod koniec życia przyszło opamiętanie i zrozumienie. W 1965 roku wraz z mężem w okolicach Karumba założyli pierwszą w Australii krokodylą farmę i tam zajmowali się pionierskimi badaniami nad wylęgiem i hodowlą młodych krokodyli. Krystyna Pawłowski aktywnie propagowała idee zachowania dzikich zwierząt przy życiu, protestowała przeciwko przemysłowemu wykorzystywaniu skór krokodylich. Podróżowała po Australii i USA z odczytami i projekcjami, a oboje wystosowali także apel do ONZ przeciwko eksterminacji krokodyli.
Dla wielu opamiętanie przychodzi zbyt późno, zrozumienie nie zawsze idzie w parze z doświadczeniem, często jest tak, że ludzie odchodzą pozostawiając za sobą niedokończone historie. 13-letnia Inga zamierza protestować pod Sejmem co piątek, do końca lipca, w związku ze zmianami klimatycznymi, a Ci, którzy mogą coś zmienić zatrzymują ustawę z powodu partyjnej krótkowzroczności. I kogo to dziś obchodzi? Wakacje to przecież czas gdy mało kto zastanawia się nad ekologią. Na dalszy plan odchodzi logiczne myślenie, czas kanikuły to dla wielu słońce i wyjazd poza miasto. Szary zjadacz powszedniego chleba osłonięty cieniem parasola chroniącego przed zabójczymi promieniami słońca, zastanawia się raczej nad rekordami Guinnessa lub przygląda genialnym kształtom piękna zaklętego w jeszcze zdrowym, ludzkim ciele.