Lech Wałęsa to czołowy działacz związkowy. Urodzinowo, samego najlepszego z serca Ameryki – Chicago!
09/29/2018
Lech Wałęsa (ur. 29 września 1943 w Popowie) – to polski polityk i działacz związkowy. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej od 22 grudnia 1990 do 22 grudnia 1995. Czołowy opozycjonista w okresie PRL-u. Współzałożyciel i pierwszy przewodniczący NSZZ „Solidarność”. Laureat Pokojowej Nagrody Nobla (1983), przez tygodnik „Time” uznany za Człowieka Roku (1981) oraz za jednego ze 100 najważniejszych ludzi stulecia (1999).
Na tegorocznych urodzinach byli i życzenia złożyli… Tu lista zacnych ludzi doceniających Jego wielki wkład w tworzenie historii najnowszej i to nie tylko w skali Polski .
Niestety istnieje też druga lista niekoniecznie wielkich ale ważnych osobistości, którzy przez swoją nieobecność chcieli coś światu powiedzieć i zademonstrować
…tą trzecią, najmroczniejszą listą, jest ta na której są nazwiska tych, którzy patrzą, widzą i nie robią nic. Lista obojętnych, którzy dostali pieniądze za swoje milczenie, lista kundli głośno szczekających zza płotu.
Kiedy w 2015 roku zaczęła się ( a w sumie nie zaczęła, bo to już było wcześniej, tylko wtedy przybrało niewyobrażalne dla mnie rozmiary) ta nagonka i to deptanie wszelkich świętości, autorytetów, wszystkiego, co ważne… wtedy po raz pierwszy chyba zaczęłam zastanawiać się głębiej nad tym, gdzie byśmy teraz wszyscy byli, gdyby nie Lech Wałęśa. Do tej pory mam dreszcze na kręgosłupie, i chyba po prostu nie potrafię sobie tego wyobrazić… Przeraża mnie, że jest tylu ludzi, którzy nie potrafią uszanować nawet takiego człowieka. Tak jakby nie było już żadnej świętości, której nie można by było zszargać…
Sporo zwlekałem z odpowiedzią na ten komentarz, ale też wymagał on ode mnie większej uwagi niż zazwyczaj. Temat nie jest łatwy. Mogę napisać o faktach. Mogę napisać o własnych emocjach towarzyszących mi podczas spotkań z prezydentami. Było mi dane rozmawiać z Lechem Wałęsą, fotografować Baracka Obamę, uczestniczyć w spotkaniu z Bronisławem Komorowskim, Donaldem Trumpem i nie tak dawno z Andrzejem Dudą. Każdego z nich wspominam inaczej, każdemu z nich przypisuję zupełnie inny bukiet skojarzeń.
Byłem fotografem na spotkaniu z przedstawicielami polskich biznesów na terenie Chicago, gdy Donald Trump startował do wyborów i każdy zebrany głos, nawet ten zbierany z obrzydzeniem od mniejszości narodowych, liczył się. Byłem jedynym akredytowanym fotoreporterem, który został tak blisko dopuszczony. On o tym wiedział, byłem świadkiem, gdy składano mu raport o miejscu, w którym wtedy stałem i o tym jak wyglądam. Jego pierwszą reakcją po wyjściu z samochodu było wskazanie mnie palcem i pytanie: Kto to jest?
Andrzej Duda z małżonką pojawił się w Chicago nie tak dawno. W życiu nie pamiętam tylu formalności, które musiałem spełnić by móc zostać dopuszczonym blisko jego świty. Nie pamiętam też nikogo na takim stanowisku, który tak brzydko potraktowałby oczekujących na niego gości i tego jak nieszczególnie zachował się wobec małych dziewczynek.
Nie przeraża mnie ta nagonka jak to piszesz od roku 2015 lub może wcześniej. Tak się dzieje tu i tam, wiedzą o tym odchodzące elity, że ci co po nich przychodzą, obsadzają stanowiska swoimi ludźmi. Jestem jednak zaniepokojony bezmyślnością „likwidowania” ludzi wykształconych, znających swój fach jak nikt inny. Jestem obezwładniony brudem wylewanym na niewinnych ludzi i podziałami wewnątrz rodzin. Szczególnie w Polsce widoczny jest, akceptowany przez władzę, powrót do nacjonalizmu i co za tym idzie wynaturzonych postaw wiernych „kościoła polskiego”. Odbarwianiem czegoś co nie wymaga żadnych komentarzy i jest zaakceptowane przez cały świat. Jestem cały odrętwiały wiedzą do jakiego stopnia rozwinęła się znieczulica tych co widzą i zupełnie nic nie robią, gdyż nie rozmawiają z innymi, nie tłumaczą i nie przypominają faktów, a w końcu nie idą do wyborów.
Dziękuję, że podzieliłeś się ze mną swoją perspektywą, bardzo to jest dla mnie wartościowe. Rzeczywiście widzisz tę sprawę znacznie szerzej niż ja, patrzysz z kilku różnych poziomów i jesteś w stanie na tych kilku poziomach to rozpatrywać. Na pewno masz rację, tak się dzieje w wielu miejscach i to nie jest nic wyjątkowego, ale nie wiem… mnie to w jakiś sposób jednak przeraża i boli… To o czym piszesz również- to, że rodziny, przyjaciele się kłócą, to że ludzie są bierni i mają gdzieś, a na koniec nie głosują… też to obserwuję i mnie to przeraża. Jednocześnie sama odczuwam już dość mocne zmęczenie materiału i czasami z przerażeniem obserwuję, że rzeczy, które jeszcze rok temu mnie bulwersowały, zaczynają mi obojętnieć… bo po prostu za dużo się dzieje takich rzeczy “nie do pomyślenia”… I to jest chyba wyzwanie, jakie stoi przed każdym z nas- nie pozwolić sobie na zobojętnienie, na to, żeby ta znieczulica przeszła na nas. Pozdrawiam! 🙂
Ulubione przez obecną władzę słowo „wygaszanie” – tak więc trwa oto wygaszanie ognia intensywnego, logicznego myślenia, pozostaje żarząca się bezmyślność i zobojętnienie. Dziękuję za odwiedziny. Każda z zamieszczonych tu fotografii ma swój dodatkowy tzw. smaczek, a szczególnie dwie z nich. Otwierająca tzw. banner oraz ta z wręczenie plakatu Solidarności, ale o tym napiszę może następnym razem….
Bardzo chętnie poczytam! 🙂
Podpisuję się pod każdym Twoim słowem.
Rzeczywiście nie ma żadnej świętości. I nawet, jak nie było czysto święcie, to jednak anielsko dla narodu naszego.