Niewidzialni – Odwracając się od słabego i sponiewieranego

Słyszałem takie powiedzenie: szatan ukrywa się w codziennych ubraniach. Uważam jednak, że całe zło świata czai się w prostackiej muzyce. By nie być źle zrozumianym, nie mam na myśli muzyki ludowej, folkowej, tej głęboko zakorzenionej w kulturze danej cywilizacji, piszę o tzw. dodatkach, które niczym grzyby przywierają do zdrowego ciała narodu utożsamiając się z nim i tworząc jeden chory organizm.

Kilka dni temu napisałem o Anoushce Shankar i jej ojcu, napisałem także o The Beatles i Georgu Harrisonie, nie zabrakło słów o Nalepie, wspomnień o Korze i niesamowitym koncercie Michała Szpaka w Chicago. Bowiem muzyka jest lekarstwem duszy.

Pozostanę przy swych fascynacjach muzycznych. Od dawna wiadomo, a przynajmniej prawdziwi przyjaciele o tym wiedzą, że największym szacunkiem od wielu lat darzę zespół Pink Floyd. Za wszystko co do tej pory stworzyli. Wielokrotnie w swoich postach przywoływałem teksty piosenek Rogera Watersa, cieszyłem się z jego spektakularnych sukcesów i podziwiałem odwagę na scenie w przekazywaniu tego co myśli. To co zrobił na koncertach w Polsce potwierdza tylko moje zdanie o tym człowieku. Do dnia dzisiejszego nic się nie zmieniło.

„Odwracając się” On the Turning Away to piosenka z płyty Pink Floyd, A Momentary Lapse of Reason z 1987 roku. Utwór był tematem przewodnim i najczęściej pokazywanym na żywo video klipem, podczas światowej trasy koncertowej zespołu w latach 1987–1989. Piosenka ta wspierała także promocję trasy koncertowej z 1994 roku dla albumu The Division Bell. Nie tak dawno David Gilmour wskrzesił ją na nowo podczas jednej tylko nocy w 2006 w trakcie trwania trasy On an Island – to ten album, gdzie gra Leszek Możdżer. Wersję utworu wykonywaną na żywo można odsłuchać na albumie Delicate Sound of Thunder oraz na wydanym w 2008 roku albumie Live in Gdańsk. W roku 2016 On the Turning Away została użyta jako ścieżka dźwiękowa do projektu zatytułowanego „Niewidzialni” przygotowanego, opracowanego i wyreżyserowanego przez Edgara Alvareza lub po prostu Alter Eddiego.

Projekt Niewidzialni narodził się w 2014 przybierając formę krótkiej 6-minutowej etiudy filmowej pokazującej ulice Los Angeles, wskazującej na to co niewidzialne. Poprzez różne postacie uwikłane w codzienność ukazał życie bezdomnych. Pokazał młodzież z rozbitym na drobne kawałki amerykańskim marzeniem, weteranów wojennych, narkomanów i ludzi samotnych, bez rodzin i przyjaciół, ofiary kryzysu ekonomicznego lub emocjonalnego. To Ci, którzy stają się tymi, których nie chcemy widzieć, niewidzialnymi, którym we własnych myślach przypisujemy powód ich bycia na ulicy, bo sami wiemy lepiej. Bo to my nie chcemy wiedzieć, dokąd zmierzamy z własną obojętnością.

Do animowanego filmu dokumentalnego Niewidzialni muzykę napisał Manuel Borda trzy lata później, 21 marca na YouTubowym kanale ThinkFloyd61 pojawił się film Niewidzialni, gdzie jako ścieżkę dźwiękową użyto utworu Pink Floyd On the Turning Away Oto on:

Wideoklip rozpoczyna się słowami:

Dedykowane niewidzialnym, którzy otworzyli moje oczy na to co teraz jest widzialne.

W różnych krajach pod różną datą obchodzony jest dzień przyjaźni. W Stanach Zjednoczonych przypada zawsze na drugą niedzielę sierpnia. Czy Ty odwracasz swój wzrok, gdy widzisz na ulicy bezdomnych?

On the Turning Away
Pink Floyd

Odwracając się
od słabego i sponiewieranego.
I słów, które padają z ich ust.
Słów, których nie rozumiemy

„Nie mów że to co się dzieje,
to po prostu sprawa czyjegoś cierpienia.
W przeciwnym razie odkryjesz,
że ty też się odwracasz.”

To grzech, że w pewien sposób
światło zmienia się w cień
i obejmuje całunem
wszystko co znamy.
Nieświadomi jak problem się rozrósł,
kierowani sercem z kamienia,
możemy odkryć, że jesteśmy zupełnie sami.
Żyjąc snem o wspaniałości.
Na skrzydłach nocy,
gdy dzień odchodzi,
gdzie gromadzą się niemi.
W milczącej zgodzie,
używając słów, które uznasz za dziwne.
Zahipnotyzowany ogniem, który wzniecają,
poczujesz świeży powiew zmian.
Na skrzydłach nocy.

Nie odwracajmy się więcej
od słabych i znużonych.
Nie odwracajmy się więcej
od chłodu wewnątrz nas,
Mamy jeden świat, który musimy współdzielić.
Nie wystarczy tylko stać i patrzeć,
czy to tylko sen, że nie będzie więcej
odwracania się?

1
This field is required.

Zapraszam do grona moich subskrybentów! Dzięki temu zyskasz dostęp do jeszcze większej liczby fascynujących historii, a ja będę mógł dalej tworzyć treści na najwyższym poziomie. Nie przegap żadnego wpisu – czekają na Ciebie wiedza, inspiracja i rozrywka. Zapisz się już dziś i dołącz do grona moich Czytelników!

Comments 4

  • Sylwia08/13/2018 at 12:49 pm

    Pink Floyd to marka sama w sobie. Również ulubiony zespół mojego taty, więc znam ich od dzieciństwa. Ci niewidzialni to taka prawie ucywilizowana, farbowana odmiana “nietykalnych” w Indiach. Tylko że tam jest to przynajmniej oficjalne. Przykre, okrutne, ale chociaż nazwane. A tu owiane raczej niezrozumieniem, z obu stron zresztą.

    • Dariusz08/13/2018 at 1:02 pm

      Dziękuję. Dawno Cię nie widziałem 🙂
      Pink Floyd był ze mną w najważniejszych momentach mego życia. Przekonałem się nie tak dawno, że tzw. „pałeczkę” zainteresowania przekazałem swemu synowi. Film „Niewidzialni” poruszył mnie nie tylko przez podjęcie trudnego tematu, ale też zainteresował swoją formą. Animacja plasteliny lub podobnego tworzywa nie jest popularną formą narracji dokumentalnej. Właśnie ta nietypowość, a do tego ponadczasowe słowa utworu Pink Floyd, wzruszyły mnie i zachęciły do napisania o tym. Indie zachwycają i zadziwiają swoją uniwersalnością. Jak to zauważyłaś jest w tym dużo racji bo tam jest to oficjalne, a tu przychodzi nam żyć obok ludzi udając jedynie zainteresowanie.

  • Anita10/02/2018 at 1:53 am

    Piszesz, że muzyka jest dla Ciebie lekarstwem duszy. Opowiem Ci, co dla mnie tym jest. Opowiem Ci o doświadczeniu dla mnie ważnym, również związanym z muzyką. Przez większość życia była ona dla mnie najważniejszą częścią mojego życia. Śpiewałam, słuchałam. Zawsze z muzyką zaczynałam dzień. Nie wyobrażałam sobie bez niej życia. Dopóki nie straciłam słuchu… Nagle, w dwie godziny. Musiałam przewartościować swoje życie, zaakceptować fakt, że może już nigdy nie zaśpiewam. Dusza bez mojego lekarstwa wydała mi się w pierwszej chwili taka pusta, chora. Po jakimś czasie okazało się, że nic nie wiedziałam na swój temat. Nie wiedziałam tak naprawdę czego potrzebuję. I los mi to pokazał. W tej ciszy odnalazłam najlepsze lekarstwo na moją duszę. Ta pustka była takim początkiem, wyczyszczeniem mojej tablicy życia, pustą kartką. To najlepsze, co mogło mi się w życiu przydarzyć. Zaczęłam od nowa. Słuch wprawdzie praktycznie odzyskałam, pozostał niedosłuch odbiorczy, jednak cisza ze mną została. Nawet w muzyce. Słucham tylko tej, gdzie mogę słyszeć moją ciszę. To jest cudowne, że nie muszę rezygnować z muzyki jako takiej. Ciszę znajduję także w niej. Tyle, że nie w każdej, a to, co było odeszło. Wszystko się zmieniło tego dnia. Muzyka nabrała innego znaczenia, śpiew także, jak i całe życie.

    Przyznam Ci się, że mam problem z napisaniem tego komentarza. Piszę go w innym miejscu, aby potem skopiować. Nie mogę dostrzec liter, są tak jasne, słabo widoczne. Nie wiem, co piszę. Okulary nie pomagają. Może dałoby się coś z tym zrobić? Nie wiem, czy tylko ja tak mam?

    • Dariusz10/02/2018 at 11:12 am

      Anito, wizytą sprawiłaś mi wielką radość. Cieszę się, że wiem jak do Ciebie trafić. O kotach napisałem, jestem wegetarianinem. Buddyzm to Aśoka i dhamma. Szacunek.

      Spektakl na niebie, patrzymy i nie widzimy, jak w ciszy ognia giną gwiazdy.

      Cisza to muzyka duszy, to co jest wewnątrz. Jesteśmy aktywni za dnia (młodość) i zwalniamy nieco nocą szukając odpoczynku (starość). Cisza jest balansem, łączy te dwa przeciwstawne sobie światy. Takiego rozumienia ciszy uczymy się bez przerwy, aż do końca. Im wcześniej zdamy pomyślnie pierwsze egzaminy, tym lepiej dla nas. Mi zabrało to pół wieku. Muzyka jest z nami od początku, banał? Pierwsze dźwięki, pierwsze grzechotką wystukiwane rytmy, pierwsze wibracje. Wydaje mi się, że mam kłopot ze słuchem. Zamykam się pomiędzy słuchawkami i wtedy na nowo odżywam. Wyobraźnia rozrasta się! Tak to czuję. Większym zmartwieniem są dla mnie oczy.

      Zawsze w pierwszej osobie, tak najczęściej myślimy. Przyznam, że problem o którym napisałaś do tej pory był przeze mnie nie dostrzegany. Sam używam najpierw zewnętrznego edytora, dbając o edycję i usuwając błędy, a dopiero potem wklejam tekst w odpowiednie pole komentarza. Pomyślałem sobie, robią tak wszyscy teraz wiem, myliłem się. W najbliższym czasie coś pomajstruje przy ustawieniach.

  • Add Comment

    This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.