Diwali w drodze do Thanjavur

Kolejny dzień podróży przyniósł mi spotkanie z przyjaciółmi, a potem radość ze spędzonego z nimi czasu podczas obchodów Święta Diwali o którym wspomniałem we wcześniejszym wpisie: Miliardy kolorowych, drobnych okruchów. Zanim to nastąpiło – skoro świt musiałem zerwać się na równe nogi.

Poranny rozgardiasz na ulicach Indii, wcale nie jest taki mały jak można spodziewać się o poranku. Po drodze krótki postój na poranną kawę i wreszcie wjeżdżamy do malutkiej miejscowości Musiri. Tu dzień dopiero się budził. Przyjaciele małżeństwo Priya i Kannan , bez których pomocy trudno byłoby zorganizować taką podróż czekali tam na mnie wraz z przyjaciółmi i członkami rodziny. Było powitanie i wspólny spacer, odwiedziny na plantacji bananów i rozmowy o fotografii. Wreszcie odpalenie petard by odstraszyć to co niedobre i pomóc uświadomić sobie, że przeszłość minęła bezpowrotnie i nie powróci! W chwilę potem mnóstwo pysznego jedzenia, smaków południowych Indii.

Musiri – Tu dzień dopiero się budził.
Musiri – Tu dzień dopiero się budził.

Cały szereg obrzędów, rytuałów i świąt hinduskich obchodzonych jest w Indiach przez wszystkich mieszkańców kraju, niezależnie od przynależności religijnej, a świąt w Indiach jest bliżej nieokreślona ilość. Ocenia się, że 80% populacji Indii to wyznawcy jednej z religii hindu. Niektóre święta i obrzędy mają charakter regionalny, często ich pochodzenie ginie w mrokach dziejów, inne zaś są powszechnie znane i świętowane na terenie całych Indii. Poza świętami religijnymi istnieje ogromna ilość przeróżnych ceremonii domowych związanych z życiem codziennym. Niektóre są odprawiane tylko przez kobiety, a inne tylko przez mężczyzn. Diwali to święto obchodzone w całych Indiach i jedno z najważniejszych. W tym roku przypadło na 19 października choć na południu kraju świętowanie rozpoczyna się o jeden dzień wcześniej.

Musiri – Diwali to święto obchodzone w całych Indiach i jedno z najważniejszych.
Musiri – Diwali to święto obchodzone w całych Indiach i jedno z najważniejszych.

W zależności od regionu północ/południe święto Diwali trwa od czterech do pięciu dni, a każdy z nich poświęcony jest czemuś innemu. Kalendarz obchodów nierozerwalnie wpisany jest w cykliczność zmian zachodzących w przyrodzie.

Dzień pierwszy kończy czas porządków po monsunie. Rozpoczynają się zakupy i przygotowywanie prezentów. To wtedy kobiety otrzymują od męża nowe sari i coś z biżuterii, dzieci dostają w końcu to na co czekały od miesięcy, a i mężczyznom przyda się coś nowego z garderoby. Obdarowywanie się nawzajem prezentami i słodyczami oznacza zapomnienie dawnych kłótni i nieporozumień oraz odnowienie i wzmocnienie, przyjaźni i więzi rodzinnych. Dzień drugi obchodów Diwali to radosne świętowanie zwycięstwa Krishny ze znęcającym się nad ludźmi demonem Naraką. Symboliczne znaczenie tego dnia odnosi się do zwycięstwa nad strachem, blokującym wewnętrzny spokój, ale najważniejszym dniem święta Diwali jest dzień trzeci. Oddaje się wówczas cześć bogini Lakshmi (bogini szczęścia i dobrobytu) oraz Ganeshy (usuwającemu wszelkie przeszkody) jest to czas zamykania ksiąg rachunkowych i otwierania nowych, czas podsumowania zysków i strat, początek nowego roku finansowego. Ostatni dzień nazywany jest świętem brata i siostry. Bracia odwiedzają siostry przynosząc im prezenty, a siostry goszczą swych braci w domu i pieką słodkie ciasteczka. Podczas Diwali światło tysięcy zapalanych lampek oznacza zwycięstwo jasności umysłu nad ciemnością ignorancji bowiem każdy element życia wymaga od nas uwagi i troski. Nie jest możliwe doświadczenie życia w pełni, kiedy nawet w jednym jego aspekcie panuje mrok. To samo na myśli miał Roger Waters gdy w roku 2000 zaśpiewał „Each Small Candle”.

każdy element życia wymaga od nas uwagi i troski
Diwali – każdy element życia wymaga od nas uwagi i troski

Z każdą chwilą życia pragniemy poznawać nowe, piękne dni, a te których jeszcze nie znamy są wciąż przed nami. Historia Tiruchirappalli datuje się na III wiek przed naszą erą. Miasto zachwyciło mnie poprzedniego dnia o zachodzie i podobnie, onieśmielony otaczającą mnie zewsząd historią, czułem się o poranku, a do tego nie domyślałem się jeszcze jakie niespodzianki szykuje mi słoneczny dzień.

Słońce tego dnia stało się wyjątkowo uciążliwe. W drodze do świątyni Ranganathaswamy (Srirangam) ponownie spotkałem słonia na drodze. Kroczył dumnie i spokojnie po rozgrzanej do niemożliwości nawierzchni drogi. Miałem się o tym przekonać bardzo szybko. Poprosiłem kierowcę by zatrzymał auto na kilka chwil, chwyciłem za aparat i wybiegłem z auta, to był mój błąd. W swoim pośpiechu zapomniałem o obuwiu, zostawiłem klapki pod siedzeniem. Starając się zachować równowagę, delikatnie podskakiwałem na ulicy niczym skwierczący na tłuszczu kawałek wątróbki. Szybko skryłem się w aucie nawet nie rzucając okiem na podgląd zdjęć, ruszyliśmy w dalszą drogę.

Srirangam – podskakiwałem na ulicy niczym skwierczący na tłuszczu kawałek wątróbki na patelni.
Srirangam – podskakiwałem na ulicy niczym skwierczący na tłuszczu kawałek wątróbki.

Świątynia Ranganathaswamy, jest jedną z najbardziej znanych świątyń wyznawców wisznuizmu w południowych Indiach, bogatą w legendy i historię, jest także największym kompleksem religijnym na świecie. W skład przybytku rozłożonego na powierzchni 63 ha wchodzi 50 kapliczek, 21 wież (gopuram), 9 dużych świętych zbiorników wodnych, własny korytarz 1000 kolumn (mandapam) i 39 pawilonów. By zobaczyć jedyną i niepowtarzalną vimanę, wykonaną z czystego złota, spoczywającą nad miejscem najświętszym świątyni Srirangam, wszedłem na dach.

Złota Vimana nad sanktuarium w Srirangam
Złota Vimana nad sanktuarium w Srirangam

Tuż przy głównym wejściu, za pierwszą bramą, znajduje się małe pomieszczenie gdzie można, na czas wizyty w świątyni, zdeponować buty. Po wejściu i poddaniu się rutynowej kontroli kupiłem dodatkowy bilet uprawniający do wejścia na dach świątyni, a osoba odpowiedzialna za bezpieczeństwo, otworzyła wielkim kluczem żelazną furtkę za którą wiły się wolno schody w kierunku dachu. Po wejściu na górę śmiało stąpając, ruszyłem w kierunku podwyższeń z których miałem nadzieję zobaczyć więcej, nie doszedłem jeszcze do pierwszego gdy poczułem, że coś dzieje się z moimi stopami. Spojrzałem w dół i zauważyłem, że stoję na kamiennym dachu, a tuż obok mnie namalowana jest gruba, biała linia. W oka mgnieniu dotarło do mnie, że jest to moja linia bezpieczeństwa i ucieczki od okropnie nagrzanego dachu. Założę się, że tego dnia można było na nim smażyć jajka bez tłuszczu! Momentalnie poczułem ulgę! Od tego momentu nie schodziłem nawet na jeden centymetr z namalowanego pasa. Nieprzyjemne zdarzenie nauczyło mnie, że prawa fizyki to nie tylko szkolne regułki, od tego momentu gdziekolwiek stąpałem w miejscach wystawionych na słońce, rozglądałem się za białymi pasami lub wyłożonymi chodniczkami.

Świątynia Ranganathaswamy – rozglądałem się za białymi pasami lub wyłożonymi chodniczkami
Świątynia Ranganathaswamy – rozglądałem się za białymi pasami lub wyłożonymi chodniczkami

W tak gorące dni jak jeden z tych podczas mych odwiedzin, mandapy (korytarze 1000 kolumn) stanowią schronienie przed promieniami słońca. Wielokrotnie widziałem osoby w cieniu oczekujące na darshan, spożywające skromny posiłek lub biorące krótką drzemkę. Wewnątrz świątyń znajdują się czasem małe sklepiki gdzie pielgrzymi i odwiedzający mogą zakupić coś do jedzenia. W świątyni Ranganathaswamy po raz pierwszy ujrzałem bankomat Banku Indii co nie powinno wcale dziwić ponieważ bardzo często kompleksy świątynne należą do jednego z rządowych departamentów religijno-gospodarczych. W jednym z szerokich korytarzy (prakar) wychodzących wprost na vimanę odnalazłem ołtarz przyozdobiony kilkoma setkami jeśli nie więcej metalowych kłódek, które przypominały mi te z Pragi, zawieszone tuż przy moście Karola.

Świątynia Ranganathaswamy – ołtarz przyozdobiony kilkoma setkami jeśli nie więcej metalowych kłódek
Świątynia Ranganathaswamy – ołtarz przyozdobiony kilkoma setkami jeśli nie więcej metalowych kłódek

Ruszyliśmy w drogę, słońce dawało się we znaki nawet za zamkniętymi szybami klimatyzowanej kabiny auta. Około 3:30 po południu zaparkowaliśmy tuż przy wyjątkowo pięknej Świątyni Brihadeeswarar jednej z największych w południowych Indiach wpisanej na listę Zabytków Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Świątynia Brihadeeswarar – wpisana na listę Zabytków Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Zbudowana została w roku 1010 w niezwykłym stylu chola, jej szczyt zwieńczony był przed laty granitową kopułą ze złotą iglicą. Wewnątrz wybudowano masywną kolumnadę prakara (korytarz) i umieszczono jedną z największych Shiva linga w Indiach. Świątynia słynęła między innym z tego, że mieszkało tu na stałe ponad 400 devadasi czuli boskich tancerek, swoim tańcem rozsławiających imię świątyni w całym królestwie. Po upadku królewskiej dynastii Cholów sława tańca i tancerek poczęła gasnąć, aż wreszcie zawód tancerki, boskiej służebnicy upadł zupełnie, a z nim przepadły kanoniczne figury tańca. Figur tanecznych było prawdopodobnie 108, w XVII wieku próbowano je wskrzesić na nowo lecz mało skutecznie, dopiero w XX wieku odczytano je wszystkie, interpretując płaskorzeźby świątynne, problemem pozostało połączenie statycznych obrazów w jeden ciąg taneczny. Nadal nie wiadomo jaka była kolejność kroków i jak naprawdę wyglądał taniec boskich służebnic. Na terenie świątyni i wokół niej, celebruje się wiele świąt hinduistycznych, a także odbywa się tu wiele imprez kulturalnych. Sama świątynia posłużyła wielokrotnie pisarzom jako tło wydarzeń pisanych przez nich książek.

Świątynia Brihadeeswarar – z niespotykaną lekkością pokonującą ciężką bryłę kamienia.
Świątynia Brihadeeswarar – z niespotykaną lekkością pokonującą ciężką bryłę kamienia.

Ktoś napisał, że „Thanjavur jest średniej wielkości miastem słynącym z dwóch obiektów, raczej mało interesującego pałacu i Świątyni Brihadeeswarar.” O pałacu, a przede wszystkim o jego wyjątkowej bibliotece, będzie w następnym wpisie. Świątynia Brihadeeswarar zachwyciła mnie przede wszystkim swoją architekturą, która z niespotykaną lekkością pokonywała ciężką bryłę kamienia.

Diwali w drodze do Thanjavur
Diwali w drodze do Thanjavur

Ciekawe były także dwa długie korytarze, wybudowane dookoła głównego budynku sanktuarium – mandapy. Te dwa korytarze to maha-mandapa i mukha-mandapa. Maha-mandapa ma po sześć słupów z każdej strony. Natomiast w mukha-mandapa znajduje się osiem małych kapliczek z pięknymi, starymi lingamami ustawionymi jeden za drugim. Kolejny też raz zadziwiony byłem ilością odwiedzających ten przybytek, zarówno osób starszych jak i młodszych czy nawet całych rodzin. Zawsze byli uśmiechnięci i starali się odpowiadać na wszystkie pytania prosząc przy okazji o wspólne zdjęcie (selfika). Warto zapamiętać, że Thanjavur to kolebka muzyki karnatackiej, jednego z najstarszych systemów muzycznych na świecie! Powoli zapadał zmrok.

1

Comments 3

  • tatul01/02/2018 at 2:36 am

    Dziękuję za tę podróż w bardzo egzotyczne dla mnie strony.
    Sam już nawet nie marzę o czymś takim. Na szczęście są ludzie z pasją i dużą wiedzą, którzy chcą się dzielić doznaniami a zarazem przybliżają tajniki historii oraz kultury odległych ludów.
    Pozdrawiam serdecznie

    • Dariusz01/02/2018 at 8:07 am

      Tatul, dziękuję za odwiedziny. Cieszę się, że chcesz i możesz ze mną w ten sposób „podróżować”. To przyjemność gościć Cię tu i dzielić się z Tobą wiadomościami, które czasem potrafią przyprawić o zawrót głowy! 🙂 Zostań na dłużej!

  • To ostatnia wizyta w Coimbatore | transcendentphoto.com09/22/2018 at 9:12 am

    […] porcję muzyki. Wracając do Coimbatore… wieczorem, w dniu przyjazdu, ponownie odwiedziłem znajomych z Musiri w ich domu w Madathur. Było smaczne jedzenie, prawdziwe lody i wspólne […]

  • Add Comment

    This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.