Na jednym ze społecznościowych portali nominowany zostałem do wzięcia udziału w mądrej zabawie, dziękuję Halinko!. Na przekór otaczającej nas selfikowej rzeczywistości przez siedem kolejnych dni mam przedstawić wiersz, każdego dnia inny, a do tego wytypować jedną osobę do uczynienia tego samego na swojej „ściance”. Wyzwanie przyjąłem bowiem pomysł to przedni choć nie wiem jak długo wytrzymam, a i nikogo typować nie będę.
Tak dotrwałem do dnia ostatniego wyzwania pod tytułem „siedem wierszy w ciągu siedmiu dni”. W tak zwanym międzyczasie wydarzyło się wiele, pomiędzy wierszami można to było pewnie wyczytać. Dzień siódmy, ostatni, uważam za rozpoczęty…
Dziękuję Halinko, że zaistniałem w Twym życiu, że wybrałaś mnie i byłaś gotowa poznać świat takim jak widzę go przez pryzmat poezji, czasem niezbyt łatwej w odbiorze. Dziś mogę napisać, że to rozumienie słów układających się w wersy, kolejne strofy, w dużej mierze zależy od tego co ma się w głowie. Wcześniej tak nie myślałem.
Świat, który znamy, z ekranów telewizorów i z pierwszych stron gazet, kręci się w kółko za własnym ogonem, nikt nie wie jak długo jeszcze? Głód, wojna, choroby, Trump, Kaczyński – wszytko to czyni nas ludźmi takimi samymi jak ci, którzy umierają w wodach Morza Śródziemnego w drodze po lepsze jutro. Jedni nazywają ich ciapatymi inni złodziejami, a są i tacy, którzy jak moi znajomi katolicy, nie potrafią dostrzec w nich ludzi. Każdy z nas poniekąd, swoim codziennym postępowaniem, dotyka tych istnień.
Za każdym niepohamowanym wybuchem agresji rodzą się pytania. Skoro Bashar al-Assadowi zależy na utrzymaniu wizerunku podczas politycznych gierek, tuż po spektakularnym zwycięstwie odbicia dwu miast z rąk rebeliantów dlaczego zaatakował bronią chemiczną obywateli kraju, którego jest przywódcą? Jaki jest sens w tym by skłócić dwa wielkie mocarstwa Rosję i Amerykę? Co tak naprawdę było aż tak ważnego by atakować małą wioskę gdzieś na zadupiu własnego kraju? Brzydzę się tym manifestowaniem wulgarnej przynależności do grupy popierającej jednych lub drugich. Smutno mi i przykro gdy znajomi katolicy widzą tylko jedno rozwiązanie – siłowe. A gdybym tak wyszedł na ulicę i krzycząc z całych sił nawoływałbym do ciszy? A gdybym tak wstąpił do armii i zbombardował wasze domy w imię pokoju pomiędzy nami? Czy to nie jest po prostu głupie? Pytanie: czy potrafimy pochylić się nad ludźmi, którzy tak jak i my, mają rodziny, przyjaciół, dzieci?
Słowami św. Jana wyłamię sztachetę w płocie życiowych nieudaczników, tępych katów, pijusów, hyclów i samogwałcicieli: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo” i słowami Christiana Belwita „Psalm 2HD” zamknę spektakularny pojedynek na postowanie wierszy w ciągu siedmiu dni na debilnym portalu internetowym:
Nie budź mnie Panie o zmierzchu
bo krew mi zastyga z wściekłości
a zęby moich wrogów śmieją się do mnie
siedmiokroć oczyszczone
Zmiłuj się Panie i nie dokładaj mi zębów
które wyłamiesz sprawiedliwemu
Twa moc jest wielka
ty psom wyrywasz uszy obrywasz sierść kundlom
i rzucasz je ubogim na pożarcie
Gadam z Tobą całymi nocami
słaniam się na nogach a język mój opuchnięty
moja ślina podobna jest do jadu głuchej żmii
a zęby do piasku które dziecko nosi na brodzie
Ty mnie pożądasz choć zło czynię