Nazywam się Oscar Wikfredo Medina Vasquez, mam 24 lata, urodziłem się w Hondurasie od czterech lat śpiewam rap, od roku rapuję o Jezusie i wiem dlaczego o Nim śpiewam. Tak zaczęła się moja wyjątkowa rozmowa, a raczej opowiadanie Oscara o tym co utracił, co zyskał i o jego szukaniu drogi do Jeruzalem.
Zacznę od początku. Pewnego dnia rozmowa z przyjaciółką z Polski doprowadziła mnie do wspomnień. Zaczęliśmy rozmowę o muzyce, o Tomku Beksińskim, a potem porównaliśmy pogodę tu i tam i mówiliśmy o tym, że „Nadchodzi zima”. Takie skojarzenia doprowadziły Annę do utworu „As It Is” zespołu Deine Lakaien.
Nadchodzi zima
Nadchodzi zimaDoświadczenie trzyma mnie przy życiu: „co z oczu to z serca”
Zaczynam odliczać „2, 3, 4, 5” uda mi się przetrwać, pozostawię to za sobą
Bardziej i bardziej czuję płatki śniegu, malutkie kryształki kłują w oczy
Opadają z wolno przesuwających się, ciemnych chmur w twoim nowiutkim raju
Naturalnie nie o atmosferyczną zimę nam chodziło, ale…
Tego dnia przypadkowo poznałem też Oscara. Podczas jednej z przerw obiadowych przechodził przy moim oknie. Na uszach miał słuchawki, niczego przed sobą nie widząc, głośno śpiewał, śpiewał coś po hiszpańsku. Tego dnia, koleżanka z pracy, przyniosła całe mnóstwo ulotek o organizowanej przez tutejszych księży pielgrzymce do Bazyliki „tej co depcze węża” czyli Bazyliki Matki Bożej z Guadalupe. Wycieczka jak wycieczka, opłacasz, jedziesz, śpiewasz, wracasz. Oscar śpiewał inaczej. To był właśnie ten dzień gdy zrozumiałem, że chcę poznać go bliżej.
Śpiewam bo Jezus ochronił moje życie, śpiewam bo On każdego dnia napełnia moje serce pokojem i miłością. Ocalił mnie, pomógł i wciąż mi pomaga. — tak zaczął swą opowieść. Gdy zapytałem go — Dlaczego głośno śpiewasz pod moim oknem? Uśmiechnięty odpowiedział. — Pora by to wszystko zostało zakończone. Basta! Jezus jest wszystkim w moim życiu! W moim życiu było bardzo wiele narkotyków, straciłem wszystko co do tej pory miałem. W moim życiu pojawili się kłamcy, każdego dnia, powoli, wrogowie zabierali ode mnie wszystko co kochałem… moją rodzinę, mój wewnętrzny pokój, mój dom, moją dziewczynę, cały świat! Moje życie wpadło do śmietnika, stoczyłem się na dno.
W mojej głowie w wyobraźni, przesuwałem mapę na której starałem się umiejscowić Honduras gdzieś tam pomiędzy Gwatemalą a Salwadorem, gdzieś pomiędzy śmiercią, bezdomnością, a brakiem medialnych i rzetelnych informacji. Potem doczytałem, że 90% mieszkańców kraju stanowią Metysi, czyli potomkowie Indian i Europejczyków, 7% — Indianie, 2% — Murzyni i zaledwie 1% to biali. Średnia długość życia w tym kraju wynosi 65 lat. Stopień analfabetyzmu utrzymuje się na poziomie 24%. 80% społeczeństwa żyje poniżej granicy ubóstwa…
Oscar opowiadał mi jeszcze o tym, że narkotyki to nie wszytko. Mówił o ulicznych gangach i złodziejskich rajdach. Powiedział, że Jezus dał mu siłę aby wszystko to zmienić dookoła siebie. Zapytałem czy Go czuje? — On zmienił moje życie — odpowiedział — jestem tego dowodem. Wyszedłem z cienia i kroczę drogą pełną światła. Gdy idę ulicą i śpiewam o Nim to wiem, że dzięki niemu mam siłę śpiewać i wierzyć. On dał mi wszystko. Wszystko co mam w swoim życiu dostałem od niego. Dostałem nową miłość, dostałem nową rodzinę. To od niego otrzymałem na nowo uczucie miłości w moim sercu. Otrzymałem więcej niż na to zasługiwałem. — Chciałem go zapytać kto pisze mu teksty, lecz jakby wyprzedzając moje pytanie odpowiedział: — wszytko o czym śpiewam przeżyłem sam, jestem tego świadkiem, to jest moje świadectwo. Dlatego śpiewam swoimi słowami… dziękuję Ci Jezusie…
Wciąż jeszcze chciałem wiedzieć jak czuje się każdego poranka, budząc się i widząc nad sobą sufit nowego mieszkania. — Każdego dnia widzę swoją przyszłość, kiedy się budzę widzę co On robi z moim życiem, jak je zmienia. Śpiewam dla siebie i śpiewam dla tych, którzy jeszcze nie odnaleźli swojej drogi. Mam w sercu pokój i miłość — odpowiedział z uśmiechem na twarzy. Wtedy już wiedziałem, Oscar odnalazł swoją drogę do Jeruzalem, a Ty?