Zainspirowany zbliżającymi się obchodami Światowych Dni Młodzieży, wielkim wydarzeniem podkreślającym miłość i radość bycia miłowanym stawiam słowa o kilku ważnych w życiu zależnościach.
Czy ktoś z czytelniczego grona pamięta jeszcze takie powiedzenie: gdy człowiek planuje pan Bóg się uśmiecha? Nie wygląda bym należał do grona wizjonerów, wieszczem też nie jestem, zdolności takowych nie posiadam. Uważam natomiast, że mam ludzką intuicję i dogłębne przeświadczenie o tym, że Ta władza nie utrzyma się, że nie zostanie wybrana na następną kadencję. Niech sobie planują co tylko chcą, a pan Bóg już temu się przyjrzy.
Więc co z obecną władzą się stanie? Nie wiem, szczerze odpowiadam, nie wiem co się stanie choć jednego jestem pewien: przeprosiny nie zostaną przyjęte. Podobnie jak, na drugi dzień po suto zakrapianej libacji, prośby pijaka o wybaczenie wypowiedzianych słów, a te przecież zostały rzucone i wyrządziły krzywdę. Każdy, nawet średnio inteligentny wie, że co myśli trzeźwy to wypowie pijany. I nie ma zmiłuj. Albo się jest człowiekiem albo ludzkim padalcem.
Pytając kolokwialnie: więc co się porobiło? Odpowiadam, a no to, że beztrosko wykorzystując brak samodzielnego myślenia u ludzi cały system wartości został poddany przebudowie. Obywatele w zamian otrzymali iluzję wolności wyboru. To tak jakby krzyczeć wołając o ciszę!
Jeśli wódz jest zły, okropny i przesączony jadem nienawiści — skarżyć go można przed trybunałem. Wódz odpowiada za czyny tych, którzy go reprezentują, tak jak on reprezentuje wyborców. Wódz reprezentuje tych którzy wykonywali jego polecenia, sam przecież nie mógł pojawić się we wszystkich miejscach. Wódz zatem jest elementem scalającym, trzymającym w jednym miejscu, wszystkie cechy wyborców bo to oni wybrali go spośród siebie. Czy zatem wódz jest potworem? Otóż jest takim samym potworem jak naród który w demokratycznych wyborach doprowadził do jego wyboru. Wódz bowiem swoją osobą uosabia wszystkie przywary, małostki i ksenofobiczne lęki wyborców. Reprezentując naród, reprezentuje jego najskrytsze żądze, ukazuje jego charakter, krótko mówiąc odkrywa karty. Zatem reasumując, nie można zmienić wodza bez dogłębnych zmian narodu, a skoro ten egzystuje w świecie równoległych rzeczywistości nie można zaciągnąć nici porozumienia. Stąd drepczemy w kółko po wstędze Mobiusa i szybko końca nie ujrzymy.
Wiele krain widział Zaratustra i ludów wiele: tak odkrył zło i dobro wielu ludów. I nie znalazł Zaratustra większej potęgi na świecie ponad zło i dobro. Żyć by nie zdołał żaden naród, który by wprzódy nie był oceniał; który wszakże zachować się pragnie, winien oceniać inaczej, niźli sąsiad to czyni. Wiele, co się zwie dobrem u jednego narodu, jest pośmiewiskiem i sromotą u drugiego. Wiele, co się tu złem zwie, ówdzie w purpurę czci zdobnym bywa. Nigdy sąsiad sąsiada nie pojmował, zawsze dziwiła się jego dusza szaleństwu i złości sąsiada.
Friedrich Nietzsche
Piszę te słowa nie dlatego, że chce mi się paprać politycznymi gierkami, a dlatego, że jestem zmęczony. Tak po ludzku, jestem zmęczony zakłamaniem w imię politycznej poprawności, która sięga szczytów czy to Tu czy to Tam. Zmęczony jestem wzbierającym do granic możliwości polskim medialnym hejtem. Zmęczony jestem przejawami bezrefleksyjnego, okrutnego, bezdusznego postępowania wobec posiadających inny punkt widzenia. Przerażony jestem narastającą deprawacją młodzieży, skrajnemu wykolejaniu ich młodych umysłów. W końcu przerażony jestem wmawianym strachem przed ludźmi innego koloru skóry, wyznania, języka, a co za tym idzie zamykaniem się w nacjonalistycznych gettach.
Polskość to towar bez możliwości zwrotu, to dar. Nauczmy się z niego korzystać. Politykom „stojącym” za przygotowaniami do Światowych Dni Młodzieży polecam głębokiej uwadze słowa apostoła Pawła.