Mój aparat fotograficzny odmówił posłuszeństwa, nie wykonuje już kolorowych zdjęć, zapewne jest zepsuty. Na fotografiach wychodzą jedynie jakieś takie dziwne, biało-czarne historie, brak na nich stróżek szarości, niedopowiedzeń i błękitu nieba.
Świat się dookoła spolaryzował, podzielił wyraźnie na tych i tamtych. Rów pomiędzy coraz szerszy, a i głębszy też. Jedni, walczą i starają się przeciągnąć mnie na swoją stronę, a drudzy za wszelką cenę utrzymać po tej drugiej. Nikt z nich nie liczy się z moim zdaniem ani z tym gdzie sam chcę być oni wiedzą lepiej.
Długi weekend już za mną, usiadłem zmęczony, było po czym. Tylu gości w jednym czasie, dawno tu już nie było. Każdy z nich miał coś ważnego do powiedzenia, szczególnie podczas uroczystości upamiętniających mord sprzed 76 lat, na polskiej inteligencji. Bestialsko zamordowanych oficerach, duchownych, naukowcach, lekarzach, inżynierach, prawnikach i nauczycielach. Aż dziw bierze gdy pomyślę gdzie podziała się ta nasza narodowa nadwyżka IQ. Bo tym, którzy przyszli, daleko jeszcze. Stałem tam, przyglądałem się ortograficznym błędom na szarfach wieńców i wsłuchując się w padające słowa przesiąknięte jadem nienawiści, w strugach deszczu nikt nie rozpoznał moich łez smutku.
Pewien amerykański publicysta powiada, że im więcej się czyta, tym lepiej rozumie się nie tylko świat przedstawiony, ale też w ogóle świat. Więc czytam jak szalony, przeskakuje strony i co? Słowa jak słowa, rodzą się, żyją i mnożą, jest ich coraz więcej. Wśród wielu słów mniej lub bardziej ważnych w ostatnim czasie pojawiło się nowe: dostęp. Odmieniane przez wszystkie przypadki, pojawia się niemalże każdego dnia w codziennej porcji wiadomości. Najczęściej kojarzone jest z Internetem. Dostęp to ten do informacji rzetelnych, sprawdzonych i weryfikowalnych. Zabrakło najwyraźniej takiego dostępu wiceministrowi MON, księżom i uczestnikom spotkań pod Pomnikiem Ofiar Katynia. Gdy kończą się argumenty, a górę biorą emocje nie ma miejsca na rozsądek i wspólne drogą podążanie. Oszukać kogoś jest przecież łatwo. Przekonać, że go oszukano – znacznie trudniej.
A jeśli już mowa o słowach co rodzą się, a szczególnie mnożą, pomyślałem o biało-czarnych protestach w kościołach, listach do biskupów i radości z otrzymania pierwszego 500 złotych. Na internetowych forach, sztywno wbitym w rzeczywistość lustrze fuckbooka, pojawiła się fala dziewcząt i kobiet krzycząca tekstami o niezależnych macicach i czerwonych owulacjach. Te młode greckie ciała wcześniej czy później wezmą ślub i obawiam się, że kościelny nie dlatego, że wierzą, a dlatego bo ładniej, a poza tym inaczej rodzice nie zapłacą za wesele. Jak już pojawi się dziecko, to pierwsze, oczekiwane bo przypadkowe nie wchodzi w rachubę to je ochrzczą bo jak to przyjmą dziadkowie! Gdy latorośl stanie twardo na gruncie społecznym to wyślą je na zajęcia z religii bo przecież wszystkie dzieci chodzą i będzie skarbowi smutno. Gdy po protestach, powrócą z kościoła, o których szybko zapomną i przyjdzie zima to wtedy przyjmą księdza po kolędzie bo jak zwykle: co sąsiedzi powiedzą. Kląć będą na panoszący się kler i rękę wyciągną z kartą wyborczą. Bo może kolejne 500 zł wpadnie?
W końcu spadnie deszcz. Powoli opadając będzie wodą, poranną rosą, delikatnie, w promieniach porannego słońca osiadającą na soczystej trawie. Może będzie ożywczą energią zamkniętą w kropli. Lecz gdy dotknie zmęczonej ziemi przemieni się w krew, przeistoczy w pamięć cierpienia i poświęcenia. Stanie się prawdziwy. Tak prawdziwy jak świat pogrążony w uśpieniu, czekający na deszcz. I nikt i nic już tego nie zmieni.
Skoro było dziś o czytelnictwie to pozwolę sobie na zakończenie umieścić fragmencik mego szczęścia bo dziś nie powinno być tylko o tych co potrafią wszytko kolorowe zamienić w biało-czarne. Spotkałem osobę wyjątkową i uroczą szalenie Olgę Tokarczuk kogoś kto biało-czarne zamienia w kolorowe. I to jak!
Olga Tokarczuk podczas spotkania zorganizowanego przez uniwersytety Loyola i UIC uczestniczyła w dyskusji autorskiej pod nazwą “Olga Tokarczuk – Author Reading and Discussion Author of The Books of Jacob”. To spotkanie sprawnie poprowadzili Karen Underhill i Michał Paweł Markowski. Jako że #misiekjesttylkojeden moje zdjęcia z tego wydarzenia zostały użyte do promocji i informacji z czego jestem zadowolony. A tu moment gdy Olga czyta “Księgi Jakubowe”.
Na jak długo słowa jedynej Ewangelii, tej Ewangelii, trafią do serc?
1Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie.