Wydaje mi się, że coś przespaliśmy. Przespaliśmy naszą polskość, obecnie zawładniętą przez nacjonalizm, przespaliśmy naszą wiarę, oddaną na pożarcie jarmarcznym odpustom. Nie wiem, nie będę próbował odnaleźć odpowiedzi.
Fakt jest taki, że żyjemy z dala od ojczyzny, pod szklanym kloszem, niczym laboratoryjne myszy z tą jednak różnicą, że sami zgodziliśmy się na ten eksperyment, z dala od domu. Miejsca, które wielu z nas wykształciło, a innym pomogło zbudować światopogląd. Ojczyzna, według tego czasu, o zaledwie 7 godzin na cyferblacie i może jednej sekundzie zamyślenia. Czasem wybieram się na poszukiwanie przespanego czasu. Naturalnie naciągam wówczas rzeczywistość jak kaptur, otulam się własnym ciepłem bo nie potrafię inaczej. Zapraszam do przeżycia wyjątkowej przygody.
Gdy już pójdziemy wskazaną drogą, dalej i dalej przed naszymi oczami otworzy się świat. Świat wyjdzie z ukrycia, trochę inny niż ten na okładkach kolorowych czasopism. Długą aleją zabierze w podróż. Bez zastanowienia, bez bagażu lecz piękną. Bez polonijnych sklepów, wypełnionych polskimi etykietkami, gazetami krzyczącymi w pustce intelektualnej ciemności, twardymi spracowanymi dłońmi i strzelistymi kościołami. Bez wspomnień. Bez refleksji.
Przecież nikogo nie namawiam do przejścia na drugą stronę, życie jest piękne, tu i teraz, pozwól mi pokazać dalszą część ogrodu, poczekaj jeszcze.
Ręce drżą, trzymam się obiektywu, może upadam, idę dalej. Spójrz, nie trzeba się oszukiwać. Nikt przecież nie patrzy. Czasem brakuje w nas ciśnienia, tego czegoś napierającego na nas od wewnątrz, nic nie doskwiera, a jednak coś jest nie tak. Wnętrzności szumią jak w wodach oceanu, pienią się i czuć wrzenie, powoli przepalają skórę by wydostać się na zewnątrz. Ból, nadzieja, wiara, wtedy nic nie jest ważne, coś przespaliśmy.
Znudzony kładę się spać by po milionach lat na nowo obudzić się w bagnie. Wyciągam z tego błota własny szkielet, a jednak jestem. Zaspany, z pomieszanymi zmysłami, zastanawiam się nad zdrobnieniami, jakie mają znaczenie gdy głośno je wypowiadamy. Czy zastanawiamy się nad ich dźwiękiem? Ciasteczka czy pieniążki, a może to już to samo? Życie rozmienione na drobne, rozdrobnione na dni, godziny, minuty nic nie znaczące. Zwykłe pieniążki – okruchy, pieniążki – strzępy pajęczyn. Jak można w nie wierzyć skoro to pieniądze?
Miniatura życia pod kloszem, w pędzie pomiędzy ścianami laboratoryjnego labiryntu, z piętra na piętro, od drzwi do okna, od okna do… no właśnie, dokąd? Do wyjścia? Coś przespaliśmy z dala od domu.
Czynię Cię odpowiedzialnym za swoje czyny. Nie kreślę Ci odpowiedzi ja ci ją podpowiadam. Decyzja należy do Ciebie.
5
Coraz częściej w ostatnim roku zdawałam sobie sprawę, że budzę się w pogoni i mam jedynie czas na akt strzelisty i schwytanie tego, co mi najdroższe. Odeszły sprawy poboczne. To może konsekwencja wcześniejszego sennego i chocholego tańca?