taka pora dnia

Nie mając nic, oprócz życia, lepszego do roboty, spędziłem kolejny dzień w milczeniu bo to taka pora dnia.


Spędziłem kolejny dzień w milczeniu. Milczałem sam i milczało to co na początku wydawało się, że mnie otacza. Przyglądałem się, wolno dostrzegając pęknięcia na niebie, odpadającą, łuszczącą się farbę zielonych liści i nierówno rozlane plamy traw. Widziałem wszystkie małe, niezauważalne drobiazgi i detale, które tworzą wielką całość dookoła. Dziś milczałem.

Nie mając nic, oprócz życia, lepszego do roboty, milczałem zapatrzony w ciszę, w pustkę zawstydzoną moją obecnością. Sprzeniewierzałem godzinę za godziną. Wpatrzony w mrok zdawałem sobie sprawę, że widzę go na wskroś, wbijam się w niego, do końca, do samego zakończenia, a on mnie nie rejestruje. Może gdy się obudzi dostrzeże zmiany lecz wtedy będzie za późno. Wiedziałem, że teraz spieszyć się muszę lub nastanie wieczne Nigdy, ale czym miała być ta wieczność gdy potrafiłem wszystko do siebie przygarnąć? Każdy, choćby najmniejszy wszechświat drżał we mnie milionami bezimiennych istnień, niespożytej energii, radości, błyskał, połyskiwał i migał. Gdy opuszczałem powieki, powoli w pamięci zamykałem świat, a gdy nastanie mrok on przestanie istnieć. Umieranie to tylko taka pora dnia.

wpid14692-DSC_5566.jpg
w pajęczej sieci istnień – taka pora dnia

 

0

Add Comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.