Słowa
Tego dnia mieliśmy tylko jeden postój.
Zatrzymaliśmy się nad jeziorem, którego nie było.
Tego też dnia zatrzymałem się nad słowami, które chciałem lecz nie wypowiedziałem.
Na koniec dnia, przyszło wspomnienie pustki, przestrzeni słów nieograniczonej, gdy z próżni nalewane słowa rozpływają się w mleku dnia, odchodzą.
Te, które niczym krople, tłuste i nabrzmiałe znaczeniami, uderzają o zimną posadzkę prosektorium codzienności, by w chwilę potem rozedrzeć się w miliardzie istnień – pozostają na wieczność.
2
“uderzają o zimną posadzkę prosektorium codzienności”
oj podoba się , podoba
nie rozważałem takiej odpowiedzi, zmieniłem zdanie, chcę, a może inne, codzienne w mleko wpadające? w pustce wypowiedzi ginące. dziękuje! doskonale to zauważyłeś.
w Australii to ja mogę milczeć! 🙂
a co takiego powoduje, że tam można mówić, a tu wydarzenia trzeba przemilczeć?
to tam milczeć, a tu mówić 🙂
tam się milczało z szacunku do piękna i mówiło z radości, a tu się milczy…