Moherowy berek

Specjalizujący się w repertuarze komediowym Teatr Kwadrat zabrał nas na wycieczkę do dwóch światów, rzeczywistości tu i teraz, która w Polsce wciąż wydawać się może nierealna lecz w kraju i mieście, którym żyjemy, jest naszą codziennością – Moherowy berek

Na początku była książka, lekka, łatwa i przyjemna Marcina Szczygielskiego, na co dzień partnera Tomasza Raczka i już po tym można ją zaklasyfikować, a sceniczna adaptacja „Berka” w reżyserii Andrzeja Rozhina tekst pogłębiła i nadała mu wymiaru realności.

Na prawie dwie godziny zostaliśmy zabrani w miniony weekend przez warszawski Teatr Kwadrat do typowego małego mieszkania w jednym z polskich bloków, gdzieś w Warszawie. Tu poznajemy bohaterów sztuki. Ona to Anna Lewandowska (Ewa Kasprzyk), emerytowana bufetowa, moherowy beret, matka Małgosi.

On to Paweł (Paweł Małaszyński) piękny, młody, wysportowany, sąsiad przez ścianę Anny, a jednocześnie szukający miłości gej.

Córka Małgosia (Marta Żmuda-Trzebiatowska) czyli najważniejsza osoba w życiu Anny i jej sens istnienia, uciekająca przed stereotypowym widzeniem rzeczywistości przez jej matkę.

Wojtek (Marcin Kwaśny) lekarz pogotowia; za sprawą przypadku nie tylko pomoże Annie, lecz wejdzie w związek z Pawłem.

Dla kogoś, kto nie czytał książki, rzeczywistość przedstawiona w sztuce wydawać się może czarno-białą kalką świata, równym ułożeniem na wadze tego, co gejowskie i tego, co moherowe, że uczyni z aktorów charaktery proste i łatwe w osądzeniu. Tak nie jest. Nie ma tu postaci jednoznacznie pozytywnych lub negatywnych. Główni bohaterowie uwikłani są w codzienność, mówią o tym samym, lecz innym językiem, przeżywają te same momenty zwątpienia i załamania. Na swój sposób cierpią z braku miłości.

Problemy przedstawione w „Berku” dotyczą wielu z nas i to bez względu na orientację seksualną, czy poglądy religijne, wykształcenie i pochodzenie. Aktorzy w sposób inteligentny, a zarazem dowcipny, uczą, jak można mówić buzią pełną uśmiechów, kiedy czasem zalewa nas krew.

Był to teatr tolerancji.


Obecny dyrektor teatru Andrzej Nejman zaprosił po spektaklu do foyer wszystkich zainteresowanych zakupem płyt i zebraniem autorskich autografów.


0

Comment 1