Podsumowanie roku 2014
Teoretycznie to koniec. Mówią „koniec jest bliski“ tak, to już jutro, ale czym jest koniec jeżeli to tylko koniec roku 2014? Czy może będzie następny? Moje personalne podsumowanie roku 2014
Koniec, jakim by on nie był, to czas podsumowań, często moment wewnętrznych rozliczeń. Jaki był mój miniony rok? Do której szufladki go ułożę?
Czy ten następny rok będzie bardziej lub mniej zajebisty zależy tylko ode mnie. Nauczyłem się, że pewne rzeczy, tak naprawdę, nie mają żadnego znaczenia, nie są nic warte, a ludzie którzy nimi żyją są po prostu do dupy. Wygląda na to, że udało mi się stracić trochę własnej energii, właśnie na te nieistotne sprawy. No cóż, skoro się zanurzyłem w to gówno pora z niego wypłynąć, zachłysnąć się świeżym powietrzem, nabrać go głęboko w płuca i żyć! Żyć tym, co nauczyło mnie dostrzegać pozytywne wydarzenia mego życia, a było ich w minionym roku naprawdę bardzo wiele! Nie wiem i nie chcę pamiętać, które to miesiące tak mnie zabolały, ale wiem, że końcówka tego roku była fantastycznie cudowna! Nauczyłem się na nowo widzieć światło, czytać poezję i podróżować. Cieszyć się każdą wolną godziną napiętego grafiku dnia i rozmawiać z ludźmi, którzy potrafią słuchać. Spędzać czas z rodziną i prawdziwymi przyjaciółmi, którzy nie muszą głośno ogłaszać swej przyjacielskiej wierności lecz po prostu są obok mnie wtedy gdy ich najbardziej potrzebuję. Nauczyłem się, cenić samego siebie, z moimi wszystkimi słabościami, bo wiem, że jestem niepowtarzalny i niezastąpiony, a to już coś w tym otaczającym mnie bulgoczącym świecie. Parę osób zaskoczyło mnie swoim charakterem, postępowniem, czymś czego nigdy po nich bym się nie spodziewał i to sprawia mi wielką radość, móc im zawierzyć. Po raz kolejny udowodniłem, że warto być uczciwym. Że jest coś takiego jak etyka pracy, wykonywanego zawodu. I jeszcze jedna ważna rzecz zrodzona z bacznej obserwacji, jak się liże setki dup to się szybko traci dobry smak.
Powinienem złożyć wszystkim życzenia, ale tego nie zrobię, bo po co? Jedni tym się nie przejmą, bo ich to nie dotyczy i będzie to nieprawdziwe, zapewne takie samo jak te przychodzące durne esemesy, bo nikogo nie stać na własne słowa więc przepisują głupawe pozdrowienia. Powiem więc tak: skoro jest tu parę osób które zalazły mi za skórę i skoro jest też parę osób którym należy się wielkie, uśmiechnięte serce, a ja wierzę, że to wszystko co czynimy w naszym życiu wraca do nas, to ja życzę by to co mi zrobiliście wróciło do was właśnie ze zdwojoną siłą, a co tam podwójnie – potrójnie nawet niech powróci!
Mam ochotę jutro się upić, mieć to wszystko za sobą, a wy? Czy też robicie takie podsumowanie roku? Zostało jeszcze parę godzin i jeżeli ktoś ma ochotę na to samo to radzę się spieszyć bo „koniec jest bliski“ choć z drugiej strony dokładnie wiem, że koniec jest początkiem nowego!
5
ale to wszystko to jest Wielka Tajemnica…. 😉
Happy New Year!!
tylko w świadomości
…..dobry smak sie traci od “lizania” ale tez od rzygania 😉
a czymże innym może być to rzyganie jak nie utratą smaku od dup lizania?
[…] żem poznał John’a Maloof’a, że wciąż są ludzie, którzy według mego roku podsumowania, potrafią mnie zaskoczyć nijak nie potrafiąc być ot tak po […]